Artykuły
Bizancjum i pierwsza krucjata

"Walka Roberta, księcia Normandii, z wojownikiwm saraceńskim". Obraz Jeana-Josepha Dassy'ego z 1850 r. Źródło: domena publiczna.
Pierwsza krucjata kojarzy nam się przede wszystkim z synodem w Clermont, okrzykiem „Deus Vult” i europejskim rycerstwem zdobywającym Jerozolimę. Równie ważnym wydarzeniem była ona dla walczącego wówczas o przetrwanie Cesarstwa Bizantyjskiego. Jednak w oczach jego mieszkańców armia idąca pod symbolem krzyża była nieznanym wcześniej ewenementem, na który nie do końca wiedziano jak zareagować.
Cesarstwo Wschodniorzymskie w dobie wczesnego średniowiecza wielokrotnie zmieniało swój status z potężnego imperium na osłabione państwo walczące o dalszą egzystencję, by następnie szybko powrócić do tego pierwszego. W 1025 r. cesarz Bazyli II Bułgarobójca zostawił w spadku przepotężne mocarstwo, górujące nad resztą Europy w niemal każdym aspekcie. Pół wieku później imperium, które stworzył, walczyło o przetrwanie na wielu frontach. Cała Anatolia (Azja Mniejsza), będąca główną bazą rekrutacyjną i ekonomiczną dla cesarstwa, została utracona w wyniku bitwy pod Manzikertem (1071 r.) i wojny domowej, która przyszła po niej.
W 1081 r., w dobie niepokojów, cesarzem został Aleksy I Komnen, wywodzący się z arystokracji wojskowej. W wyniku jego kontrowersyjnych działań państwu udało się przetrwać ciężkie walki z Normanami sycylijskimi i Pieczyngami na Bałkanach i odzyskać w pewnym stopniu stabilność finansową. W latach 90. XI w. najważniejsza stała się więc kwestia odzyskania Azji Mniejszej, w całości kontrolowanej przez wyznających islam Turków seldżuckich. Pozostając w dobrych relacjach z papieżem Urbanem II, cesarz poprosił katolicki Zachód o pomoc. Potrzebował on najemników, a jako takich bardzo wysoko cenił sobie frankijskich rycerzy, z których usług zdarzało mu się już korzystać. W 1095 r. zorganizowano dwa synody – w Piacenzie i Clermont. Podczas pierwszego poselstwo cesarza Aleksego poprosiło papieża o pomoc, opisując brutalności, z jakimi musieli się spotykać pielgrzymi w Ziemi Świętej (również kontrolowanej przez Turków spokrewnionych z tymi z Anatolii). Słowa te dodatkowo potwierdzali sami pielgrzymi wracający stamtąd. W czasie drugiego synodu ogłoszono zorganizowanie wielkiej, ogólnochrześcijańskiej wyprawy zbrojnej.
Aprobata i zaangażowanie świata zachodniego dla idei krucjaty musiały być nie lada zaskoczeniem nawet dla samego Ojca Świętego i już w następnym roku zaczęły się zbierać wielkie armie, których symbolem miał być czerwony krzyż. Jeszcze większym zaskoczeniem były na pewno dla cesarza wschodniorzymskiego. Bizantyjczycy trochę inaczej postrzegali sprawy wiary i wojna religijna w takiej formie była dla nich zupełnie obcym konceptem. Po za tym Aleksemu I chodziło jedynie o oddział rycerzy-najemników do walki z Seldżukami w Anatolii, nie zaś o całą armię chcącą wyzwalać Jerozolimę.
Przed właściwą wyprawą krzyżową ruszyła tak zwana „krucjata ludowa” pod przywództwem niejakiego Piotra Pustelnika, zwykłego kaznodziei. Była to zbieranina wszelkiej maści ludzi idących do Jerozolimy z pobudek religijnych, ale w większości niemających żadnego doświadczenia bojowego. Pod koniec lata 1096 r. ta bezładna zgraja dotarła do Konstantynopola, skąd zaskoczony Aleksy ich przeprawił do Azji Mniejszej. Tam „krzyżowcy” zostali z łatwością pokonani przez lokalne tureckie wojska i wzięci do niewoli. Jednak już jesienią pod murami stolicy Cesarstwa Wschodniorzymskiego zaczęły zbierać się wojska właściwej krucjaty, łacińscy rycerze i wojownicy. Aczkolwiek, z obawy o próbę obalenia Aleksego i splądrowania miasta, nie pozwolono im wejść do samej metropolii. O tej wyprawie cesarz wiedział i się na nią przygotował, a mając już pewne doświadczenia z Normanami, poinstruował również swoich dowódców wojskowych, jak zaradzić łupieniu ziem cesarskich przez łacinników. W Konstantynopolu Aleksy prowadził negocjacje z każdym z kilku przywódców wyprawy, a wśród nich był Boemund, z którym cesarz już wcześniej miał do czynienia, gdy bronił Bałkanów przed normańską inwazją. Starał się wymusić na nich złożenie przysięgi, że wszystkie ziemie, jakie uda im się odbić z rąk seldżuckich, zwrócą Bizancjum. Ostatecznie złożone ślubowanie było warunkiem przetransportowania ich wojsk przez Bosfor.
Cesarska córka Anna Komnena wspomina, że w czasie pobytu krzyżowców pod Konstantynopolem dochodziło do nieprzyjemnych zdarzeń. Cesarz Aleksy miał pewnego dnia zaprosić do siebie kilku hrabiów z otoczenia jednego z przywódców wyprawy, Gotfryda. Chciał, by przekonali go do złożenia rzeczonej przysięgi, jednakże z powodu przeciągających się negocjacji wojsko łacińskie uznało, że szlachcice ci zostali uwięzieni. W Wielkim Tygodniu 1097 r. rozpoczęło się krótkie oblężenie Konstantynopola, w czasie którego krzyżowcy ostrzelali znajdujący się przy murach pałac cesarski. Doszło również do kilku potyczek pomiędzy gwardią cesarską i miejskim garnizonem a katolickimi rycerzami. W całym tym opisie księżniczka nie szczędziła pochwał dla swego ojca, męża i ich żołnierzy, a jednocześnie bardzo chłodno wypowiadała się o łacinnikach. Ostatecznie jednak wynegocjowano pokój i Gotfryd również ślubował Aleksemu. Co ciekawe, według późniejszego kronikarza Alberta z Aix, konflikt eskalował z powodu odcięcia zaopatrzenia dla krzyżowców, co miało zmusić Gotfryda do poddania się basileusowi.
Po długich rozmowach i zapłaceniu sporych sum przywódcom wyprawy obie strony były zadowolone i krzyżowcy zostali przewiezieni na drugi brzeg cieśniny, gdzie wymuszono na nich ponowne złożenie tej samej przysięgi. Pierwszym przystankiem na drodze do Jerozolimy była Nicea dziś İznik w północno-zachodniej Turcji – ważna twierdza kontrolująca drogę do Bosforu i w głąb Anatolii. W maju 1097 r. uczestnicy wyprawy rozpoczęli oblężenie miasta. Problemy sprawiało im jednak wielkie jezioro Askanios, którego nie mogli zablokować, a które pozwalało obrońcom na uzupełnianie zapasów. Cesarz wpadł na niezwykle błyskotliwy pomysł. Wschodniorzymska flota została przetransportowana lądem na wody jeziora i całkowicie odcięła miasto. Dodatkowo okręty obsadzono sporą liczbą chorążych i trębaczy, tak by przeciwnicy byli przekonani o wielkiej liczbie cesarskich żołnierzy. Przerażony turecki garnizon rozpoczął w sekrecie negocjacje z Aleksym, któremu zależało na jak najspokojniejszym przejęciu twierdzy – nie licząc wrogich oddziałów, dalej mieszkała tam grecka i chrześcijańska populacja. W wyniku cesarskiej intrygi doszło do jednoczesnych szturmów – pozorowanego, od strony jeziora przez oddziały stacjonujące na okrętach, oraz przez łacińsko-bizantyjską armię na miejskie mury. Obrońcy poddali miasto dowódcy cesarskiej floty Manuelowi Butumicie, a wszystko zostało zaaranżowane tak, by Frankowie byli przekonani, że to bizantyjskie wojsko zdobyło Niceę. Miało to zagwarantować, że nie złamią danego Aleksemu słowa i dalej będą walczyć w jego imieniu, choć brak możliwości zdobycia łupów po tak wyczerpującym oblężeniu też na pewno nie pomógł w ociepleniu wzajemnych relacji.
Po zdobyciu twierdzy krzyżowcy chcieli, by cesarz ze swoją armią dalej im towarzyszył. Ten jednak wiedział, że nie może ryzykować tak dalekiej wyprawy. W państwie dalej istniała opozycja, a Bałkany ciągle mogły być zagrożone wrogą inwazją. Postanowił, że rycerzom towarzyszyć będzie jego zaufany przyjaciel Tatikios wraz z kontyngentem cesarskiego wojska. Miał on być dla łacinników przewodnikiem przez nieznane im tereny Azji Mniejszej. Miał również dopilnować, by wywiązali się ze złożonej przysięgi. Trasa, którą obrał, nie była najkrótsza, ale gwarantowała przejęcie jak największej liczby miast. Tymczasem Aleksy wyznaczył także swoim innym wodzom zadanie zajęcia zachodniego anatolijskiego wybrzeża.
W październiku 1097 r. armia krzyżowców dotarła do starożytnej metropolii Antiochii. Miasto było bronione przez bardzo wysokie mury z licznymi wieżami, a sama ich długość sprawiała, że łacinników było zbyt mało, by je w całości otoczyć. Oblężenie się przeciągało, a oblegający musieli mierzyć się z wrogimi odsieczami, kończącym się jedzeniem i szerzącymi się zarazami. Pod koniec stycznia 1098 r. Tatikios pozostawił łacinników pod Antiochią i wyruszył, by zdobyć zapasy żywności. Frankowie i ich kronikarze postrzegali to jako akt zdrady i porzucenie krucjaty przez Bizantyjczyków. I to pomimo że obiecane im zaopatrzenie dotarło na początku marca. Tej samej wiosny dotychczasowe, stosunkowo dobre relacje łacińsko-bizantyjskie miały ulec załamaniu. Normański książę Boemund, dotychczas trzymający stronę cesarza, spostrzegł okazję i ogłosił, że złożone przysięgi są już nieważne, gdyż Aleksy nie towarzyszył wyprawie, a ponadto jego wojska opuściły krzyżowców. Według niego Antiochia powinna przypaść temu, kto pierwszy zdoła wedrzeć się do miasta. Choć uczestnicy wyprawy nie byli jednomyślni w tej sprawie, zdecydowali się na szturm, który się udał i większość miasta (poza wewnętrzną cytadelą) dostała się w ręce atakujących. Dowiedzieli się oni też, że z odsieczą zmierza wielka muzułmańska armia i jeden z dowódców wyprawy – Stefan, hrabia Blois – opuścił krucjatę. W połowie drogi do Konstantynopola, w Filomelion, spotkał się z Aleksym i jego wojskiem. Jednak zamiast wysłać go z pomocą do pozostałych w Antiochii rycerzy, opowiedział mu, że wyprawa okazała się klęską i Turcy rozgromili chrześcijan. W tym czasie zdarzyła się rzecz całkowicie odwrotna, bo to łacinnicy pod koniec czerwca pokonali muzułmanów i przejęli miasto w całości. Następne miesiące minęły im na debatach, co zrobić z zajętą metropolią i jaki powinien być ich stosunek do cesarza. Postanowili ostatecznie odwrócić się od Bizancjum i przejąć resztę Ziemi Świętej na własną rękę.
Gdy Aleksy dowiedział się o wszystkim, zaproponował krzyżowcom, że do nich dołączy pod koniec czerwca 1099 r. Pomimo dalszych różnic zdań w ich obozie, ostatecznie sami popędzili prosto do Jerozolimy. Po miesiącu oblężenia, już w lipcu zdobyli miasto i zaczęli powoli organizować nowe królestwo. Ich władcą ostatecznie został Baldwin z Boulogne, który do tej pory utrzymywał bardzo dobry kontakt z cesarzem. Obaj monarchowie starali się za wszelką cenę naprawić fatalne relacje pomiędzy Frankami i Bizantyjczykami. Nie było to wcale takie proste, gdyż w ciągu kilku lat narosło wiele antagonizmów. Ponadto jeden z krzyżowców ciągle trzymał w swoich rękach Antiochię. O nią Aleksy miał jeszcze stoczyć w przyszłości wojnę z Boemundem – tym samym, który już raz najechał Bałkany i sprawiał wiele problemów od rozpoczęcia oblężenia syryjskiej metropolii. Mimo licznych nieporozumień i wzajemnej nieufności, krucjata przyniosła Cesarstwu Wschodniorzymskiemu ważny sukces. Znaczna część Anatolii została odbita, a muzułmanie przez resztę XII w. byli skupieni na nowych frankijskich państwach. To natomiast pozwoliło na spokojne rządy zdolnej dynastii Komnenów, która starała się kontynuować dzieło Aleksego. Została ona jednak obalona pod koniec XII w., a krótko potem doszło do katastrofalnej w skutkach IV krucjaty, która była jednym z gwoździ do trumny Cesarstwa Wschodniorzymskiego.
Literatura:
- Anna Komnena, „Aleksjada”, tom 2, tłum. Oktawiusz Jurewicz, Wrocław 1972.
- Browning Robert, „Cesarstwo Bizantyńskie”, tłum. Grzegorz Żurek, Warszawa 1997.
Cheynet Jean-Claude, „Świat Bizancjum”, tom 2: „Cesarstwo Bizantyńskie 641-1204”, tłum. Andrzej Graboń, Kraków 2011. - Frankopan Peter, ”The First Crusade The Call from the East”, Massachusetts 2012.
- Runciman Steven, „Dzieje wypraw krzyżowych”, t. 1: „Pierwsza krucjata i założenie Królestwa Jerozolimskiego”, tłum. Jerzy Schwakopf, Warszawa 1987.
- Runciman Steven, „Pierwsza krucjata”, tłum. Wojciech Kozak, Lublin 1998.
Shepard Jonathan, ”The Cambridge History of the Byzantine Empire”, Cambridge 2008.
________________
Radosław Teichert (ur. 1997 r.) studiuje historię w Instytucie Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Interesuje się historią starożytną, w szczególności wojskowością późnego Cesarstwa Rzymskiego i wczesnego Bizancjum.
Portal prowadzony przez
Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnieul. Kostrzewskiego 1, 62-200 Gniezno
t: 61 426 46 41
e: wczesnesredniowiecze@muzeumgniezno.pl