Artykuły
Chrobry, Wojciech i inni „wariaci”

Choć dziś Bolesława Chrobrego postrzegamy przede wszystkim jako hardego wojownika, który poił konie w Odrze i Dnieprze, to należy pamiętać, że należał do zupełnie niezwykłego środowiska apokaliptycznych radykałów, którzy chcieli budować nową epokę w dziejach świata.
Dla części intelektualistów X i XI w. jasne było, że wraz z narodzinami Chrystusa rozpoczęły się czasy ostateczne – ostatni dzwonek, żeby się nawrócić. Ale choć koniec świata jest już na wyciągnięcie ręki, nadal są na świecie ludzie, którzy nie doznali łaski chrztu i nadal są ci, którzy jej doznali, a mimo to grzeszą, nie widząc swej beznadziejnej sytuacji. Czy ten, który jest świadkiem grzechu, a nie upomina grzesznika, nie grzeszy wraz z nim? Czyż za duszę tych wszystkich ludzi nie jest odpowiedzialny cesarz, przewodnik Ludu Bożego na ziemi? Czy w swoim państwie podobnej odpowiedzialności nie ma jego władca, a w swej diecezji biskup? To były problemy, które rozpalały najtęższe umysły epoki.
Na początku był Romuald
„Urodził się w Rawennie [ok 951 r. – MG-Z] i pochodził ze znamienitego książęcego rodu. Gdy osiągnął wiek dorastania, nabrał skłonności do grzechów ciała […]. Duchem jednak oddany Bogu, często próbował się poprawić i przedsięwziąć coś wielkiego” – pisał o swym duchowym mistrzu Piotr Damiani. I rzeczywiście udało się Romualdowi „przedsięwziąć coś wielkiego”, bowiem rozpalił na Zachodzie „ogień pustyni” tym terminem od późnego antyku sami pustelnicy opisują swoje powołanie. Eremityzm, obecny od czasów św. Antoniego (†356 r.) niemal wyłącznie w świecie greckojęzycznym, był widziany jako najdoskonalsza realizacja ewangelicznego powołania: „Sprzedaj wszystko co masz […] i chodź za mną!” (Mk 10,21). Pustelnicy, naśladując Chrystusa, prowadzili samotną walkę z diabłem, a za oręż służyły im modlitwa i asceza.
Romuald życia pustelniczego uczył się pod okiem żyjącego opodal Wenecji słynnego Marinusa, po tym jak opuścił klasztor św. Apolinarego w Classe (pod Rawenną). To właśnie tam, jak pisze Piotr Damiani, naraził się współbraciom swoim radykalizmem do tego stopnia, że ci postanowili go… zabić. Wkrótce jego sława rozniosła się po Italii. W 978 r. namówił do pójścia do eremu weneckiego dożę Piotra Orseolo, który podstępem i mordem zdobywszy władzę, właśnie w poświęceniu się Bogu ujrzał jedyny ratunek dla swojej duszy. Nie był to jednak jedyny „wielki tego świata”, który uległ czarowi Romualda.
„Zarażony” Romualdem
Mowa tu przede wszystkim o młodym cesarzu Ottonie III, który właśnie w duchowości propagowanej przez Romualda dostrzegł podstawę odnowy imperium i świata. Pierwsze spotkanie z tym eremitą miało miejsce w 999 r., kiedy to skłonił on cesarza do odbycia pokutej pielgrzymki do klasztoru św. Michała na Monte Gargano. Dla cesarza miała być ona przebłaganiem za okrutne potraktowanie antypapieża Jana Philagatosa i jego opiekuna Krescencjusza II, prefekta Rzymu. Związek Ottona III z eremityzmem był jednak wcześniejszy, bo jego spowiednikiem był we wczesnej młodości grecki eremita Grzegorz z Cassano. Wkrótce młody Otton poznał też św. Nila (†1004 r.), blisko dziewięćdziesięcioletniego pustelnika, którego chciał uczynić narzędziem reformy Kościoła, mianując opatem jednego z ważniejszych klasztorów. I choć to się młodemu cesarzowi nie udało, to bez wątpienia właśnie duchowość Nila rozbudziła w Ottonie umiłowanie ascezy i praktyk pokutnych. Nie jest też wykluczone, że to za jego pośrednictwem trafił na Romualda, który stał się jego drugim ojcem duchowym.
Pobożny i głęboko poruszony odpowiedzialnością za zbawienie swych poddanych (czyli wszystkich mieszkańców ziemi), cesarz robił wszystko, by przywrócić świetność Rzymu i odnowić życie ludzi według moralnych zasad chrześcijaństwa. Jak się wydaje, zdeterminowanego i pewnego siebie młodego władcę załamał jednak kolejny bunt rzymian, który wybuchł w styczniu 1001 r. Po jego pacyfikacji udał się do Rawenny, ale nie do pałacu, lecz klasztoru, skąd nawiedzał znajdujący się pod miastem erem pustelnia, miejsce odludne, w którym żyje samotnie mnich św. Romualda. Tam też, zdaniem dwóch niezależnych źródeł, miał mu złożyć obietnicę porzucenia władzy cesarskiej i podążenia na pustynię. Jak wiadomo, przysięgi (część badaczy w nią powątpiewa) nie udało mu się spełnić, bo niespełna rok później umarł w wieku zaledwie 21 lat.
Między Pereum i Awentynem
Zapewne za najszczęśliwszą rzecz, jaka przydarzyła mu się podczas panowania, uważał Otton III męczeńską śmierć św. Wojciecha, która – jak sobie wyobrażano – promieniowała przykładem i łaskami Bożymi na cały świat i jego władcę. Ten słynny męczennik również ukształtował się w środowisku eremickim, choć radykalne poglądy wyznawał, będąc jeszcze praskim biskupem, m.in. wymagając od księży celibatu, który pojawi się na dobre w Kościele dopiero za blisko sto lat. Wypędzony przez prażan za swój radykalizm, zawędrował na Monte Cassino, a potem do przebywającego nieopodal św. Nila, który „zaraził go” duchowością pustelniczą. Wkrótce Wojciech znalazł się na dworze Ottona III, z którym szybko odnalazł wspólny język, i skąd w 996 r. poszedł przez Polskę do Prusów, którzy „obdarowali go” palmą męczeństwa w dyskursie chrześcijańskim symbolem męczenników była palma, co nawiązywało do antycznej symboliki zwycięstwa. Jego śladem ruszyli kolejni eremici, tym razem już bezpośrednio związani z Romualdem, a ich wyprawę organizowali wspólnie Bolesław Chrobry i Otton III. Wkrótce i oni zostali umęczeni, najpierw, na granicy z Lucicami, Benedykt i Jan (wraz z pozostałymi trzema braćmi)
tj. Piątka Braci Męczenników, a potem u Prusów Brunon z Kwerfurtu.
Chrobry rewolucjonista
W kronice nieprzychylnego Bolesławowi Thietmara znajduje się mało przyjemny fragment o nowych zwyczajach wprowadzanych w Polsce: „Jeśli kto spośród tego ludu ośmieli się uwieść cudzą żonę lub uprawiać rozpustę, spotyka go natychmiast następująca kara: prowadzi się go na most targowy i przymocowuje doń, wbijając gwóźdź poprzez mosznę z jądrami. Następnie umieszcza się obok ostry nóż i pozostawia mu się trudny wybór: albo tam umrzeć, albo obciąć ową część ciała. Jeżeli stwierdzono, iż ktoś jadł po siedemdziesiątnicy mięso, karano go surowo przez wyłamywanie zębów […]. Są tam także inne zwyczaje, znacznie gorsze, które ani Bogu nie są miłe, ani tubylcom niczego prócz strachu nie przynoszą” („Kronika Thietmara”, wyd. I, tłum. M. Z. Jedlicki, Poznań 1953, ks. VIII, rozdz. 1, s. 580). Kronikarz prezentuje księcia jako okrutnika, kreśląc portret typowego barbarzyńcy. Czy jest to jednak pełen obraz?
Odpowiedzi udziela dopiero fakt związków Chrobrego z wyżej zaprezentowanym światem eremickim, które powstały za pośrednictwem Ottona III – jak się wydaje złączonego z Chrobrym bardzo bliską więzią, zarówno polityczną, jak i intelektualno-duchową. W jednym z listów Piotra Damianiego do papieża Aleksandra II odnajdujemy exemplum łac. „przykład” - alegoryczna, bądź „z życia wzięta” anegdota służąca w kaznodziejstwie za ilustrację pewnych problemów duchowych rozjaśniające nam, o co najprawdopodobniej chodziło polskiemu księciu. Piotr kreśli opowieść o… bobrach. Twierdzi mianowicie, że zwierzęta te, zdając sobie sprawę, iż myśliwi polują na nie głównie ze względu na ich jądra (wykorzystywane np. jako afrodyzjak), nauczyły się, że aby przeżyć, muszą odgryźć sobie tę część ciała – co też czynią, pokazując myśliwemu, że już nie ma powodu, by je zabijać. Piotr wyprowadza z tej anegdoty naukę duchową: bądźmy jak bobry – powiada – bowiem, jak naucza sam Chrystus, „Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony (Mk 9, 43)”. Tu jest chyba klucz do zrozumienia Chrobrego, który należał do środowiska tych ewangelicznych „wariatów”. O jego radykalizmie i nowoczesności, świadczy tu także fakt wprowadzenia kar za cudzołóstwo niewyłącznie dla kobiet, ale także dla mężczyzn. I nie jest to koniec nowości.
W przytoczonym wyimku z dzieła Thietmara mowa jest o nieprzestrzeganiu postu od siedemdziesiątnicy, a więc od 70. dnia przed Wielkanocą, a nie 40.! Czegoś podobnego nie było w żadnym innym kraju, a jedynie w Polsce – i to właśnie od czasów Bolesławowych. Żadne kanony, a te, jak powiada Thietmar, kazał sobie Chrobry czytać, nie wspominały o takim poście, choć od pewnego czasu pojawiały się w Europie Zachodniej postulaty, żeby w jakiejś mierze jakoś zaostrzyć okres rozpoczynającego się po siedemdziesiątnicy przedpościa. Te najbardziej radykalne pojawiały się, rzecz jasna, u eremitów i – także rzecz jasna – to właśnie za nimi poszedł Bolesław.
W okresie X i XI w. wśród ówczesnych elit duchownych i świeckich narastało przekonanie o wielkim kryzysie Kościoła, a zatem i świata. Ta atmosfera zepsucia i konieczności zmian jest dobrze wyczuwalna w znacznej części tekstów z epoki. Reforma życia duchowego i obyczajów stawała się w tej sytuacji rzeczą oczywistą, a inicjatywa wychodziła zarówno z ośrodków Kościoła instytucjonalnego, jak i klasztorów. Szczególne miejsce w procesie odnowy widziało dla siebie także cesarstwo. Najbardziej istotne z pojawiających się wówczas nurtów reformatorskich wywodziły się z Lotaryngii, Cluny i Hirsau. Wszystkie one stawiały przede wszystkim na odnowę wspólnotowego kultu (liturgii), za którym ma nastąpić nawrócenie ludu Bożego zjednoczonego w modlitwie. Szczególnie oryginalne i najbardziej radykalne było podejście eremitów, którzy uchodzili w oczach współczesnych za szaleńców – ale „szaleńców Bożych” (mówiąc za Zofią Kossak), którzy odnowili ideę misji do pogan i położyli nacisk na indywidualny radykalizm. Należeli do nich m.in.: wspomniani tu Romuald, Nil, Otton III, Benedykt, Jan, Bruno, a wreszcie Piotr Damiani. Z tego środowiska tylko Otton i Bolesław nie zostali wyniesieni na ołtarze. Tego drugiego jednak, po śmierci młodego cesarza, można śmiało nazwać najwierniejszym ze świeckich uczniów św. Romualda. O tym, jak wielkim musiał go darzyć podziwem, może świadczyć fakt posłania pod jego skrzydła jednego ze swych synów, prawdopodobnie najstarszego, zapamiętanego przez tradycję jako Bezprym. Jeżeli rzeczywiście był to pierworodny, to Chrobry mógł go tam posłać, nie tyle chcąc odepchnąć go od tronu, który przeznaczył bardziej miłowanemu młodszemu z synów, ile wyznaczając tzw. Bezprymowi znacznie bardziej wzniosłe cele niż rządzenie państwem.
Literatura:
- Urszula Borkowska, „Ideał świętości i duchowości w czasach św. Wojciecha w świetle pism hagiograficznych św. Brunona z Kwerfurtu”, [w:] „Święty Wojciech w tradycji i kulturze europejskiej”, red. Kazimierz Śmigiel, Gniezno 1992, s. 23-46.
- Michał Gniadek-Zieliński, Czy Wojciech i Bruno szli na misje tylko po śmierć męczeńską? Glossa do pewnej konstrukcji historiograficznej, [w:] „Magis quam homo. Świętość i heroizm w dziejach”, red. tenże, Studia Międzyepokowe 2, Warszawa 2020, s. 39-68.
- Roman Michałowski, Post dziewięciotygodniowy w Polsce Chrobrego. Studium z dziejów polityki religijnej pierwszych Piastów, „Kwartalnik Historyczny” 1, 2002, s. 5-40.
- Karolina Morawska, Seksualność w średniowiecznej Polsce, rozprawa doktorska przygotowana pod kierunkiem dr. hab. Krzysztofa Skwierczyśńkiego, prof. UW, obroniona w październiku 2022 r.
- Igor Rosa, Motyw bobra w kulturze antycznej i średniowiecznej – między toposem literackim a rzeczywistością, „Rocznik Antropologii Historii” 7, 2017, s. 203-231.
_________
Michał Gniadek-Zieliński (ur. 1996) absolwent historii na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie przygotowuje rozprawę doktorską; zainteresowania badawcze: wpływ religii na życie społeczne i polityczne we wczesnym średniowieczu; średniowieczna historiozofia; historia idei, mentalności, świadomości historycznej i komunikacji społecznej w średniowieczu; akulturacja chrześcijaństwa w Skandynawii i na południowych pobrzeżach Bałtyku do końca XII w.
Powyższy artykuł jest chroniony przez przepisy prawa autorskiego.
Redakcja wyraża zgodę na kopiowanie i przedrukowywanie tylko całości artykułu pod warunkiem zamieszczenia imienia i nazwiska autora, informacji o nim oraz informacji o źródle (link do wczesneśredniowiecze.pl).
Portal prowadzony przez
Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnieul. Kostrzewskiego 1, 62-200 Gniezno
t: 61 426 46 41
e: wczesnesredniowiecze@muzeumgniezno.pl