Artykuły
Wszy, barbarzyńcy i wiarygodność źródeł
![Wszy, barbarzyńcy i wiarygodność źródeł Wszy, barbarzyńcy i wiarygodność źródeł](/data/artykuly/309/b/male_human_head_louse.jpg)
Odróżnienie wiarygodnej informacji od fałszu w opisach barbarzyńców, sporządzonych przez ich bardziej wyrafinowanych sąsiadów, nie jest zadaniem łatwym. Więcej nawet, bywa tak, że prawdziwa informacja może być przedmiotem świadomej manipulacji.
Zacznijmy od cytatu: „Pieczyngowie […] lud koczowniczy i liczny, który spożywa wszy i przenosi swe domostwa, przeważnie wiodąc życie na wozach […]”. Autorem przywołanej charakterystyki jest Leon, historyk bizantyjski drugiej połowy X w., bliski cesarzowi Bazylemu II (976-1025), u którego boku pełnił funkcję diakona. Wspomniany lud koczowniczy w dziele naszego autora pojawia się tylko raz. Okazją do wzmianki o nim jest opis okoliczności śmierci księcia ruskiego Światosława Igorewicza, który w drodze powrotnej z nieudanej wyprawy wojennej przeciw Bizancjum poległ z ręki Pieczyngów u porohów na Dnieprze (972). Trudno wyobrazić sobie, aby dobrze poinformowany historyk związany z dworem konstantynopolitańskim nie wiedział nic więcej o zamieszkujących stepy czarnomorskie koczownikach, którzy w koncepcjach politycznych Konstantyna VII Porfirogenety (913-959), dziadka Bazylego II, odgrywali istotną rolę.
Lakoniczność słów Leona Diakona wydaje się zabiegiem świadomym, który wypływa z niewielkiego zainteresowania historyków bizantyjskich zamieszkującymi poza cesarstwem barbarzyńcami. Znawcy zagadnienia mówią wręcz, że Bizantyjczyków cechował niewielki zmysł etnograficzny. Świat ludów północnych wydawał im się niezbyt interesujący. W ich wyobraźni jawił się jako rzeczywistość podobna do fauny stepów czarnomorskich, która, gdy zamieszkiwała swój habitat, wydawała się niegroźna, a czasem, na co wskazują koncepcje Konstantyna VII Porfirogenety, mogła być nawet politycznie użyteczna. Świat ten nie budził jednak podziwu i był postrzegany w sposób skrajnie uproszczony. Różnice między poszczególnymi ludami uznawane były raczej za drugorzędne, toteż nazwy poszczególnych etnosów nie były godne zapamiętywania, zastępowano je zatem poręcznym imieniem „Scytów”. Ono wskazywało na ich lokalizację (na północ od granic Bizancjum) oraz wspólne, przeważnie niezbyt wysoko cenione cechy kulturowe, wśród których nader często występował nomadyzm.
Mimo tych zastrzeżeń, dokonana przez Leona Diakona oszczędna charakterystyka Pieczyngów, by nie rzec: ich kulturowy rysopis – intryguje, choć nasze zainteresowanie podszyte jest sporą dozą odrazy. W centralnym miejscu swego opisu, obok nomadyzmu, autor umieszcza bowiem informację o zjadaniu wszy. Leon określa Pieczyngów mianem „phtheirophagoi”. Epitet ten wydaje się jednoznaczny, mimo to niektórzy uczeni, być może również powodowani naturalnym uczuciem wstrętu, tłumaczą go jako „żywiący się nasionami sosny”. Interpretacja taka teoretycznie jest możliwa, jednak zaprzecza jej zdecydowanie okoliczność, iż w przypadku Pieczyngów mamy do czynienia z etnosem zamieszkującym stepy, a zatem obszar, na którym sosna praktycznie nie występuje. Ponadto materiał porównawczy pochodzący z opisów powstałych dzięki bezpośredniej obserwacji (zajmiemy się nimi za chwilę) jasno dowodzi, że spożywanie wszy było praktykowane przez inne ludy Eurazji.
Leon Diakon najpewniej chciał również przypisać Pieczyngom podobne praktyki, jednak kwestia jego wiarygodności jest niejasna. Historyk bizantyjski był wprawdzie dobrze poinformowany, wszelako nie potrafimy stwierdzić, czy widział prawdziwego Pieczynga. Mało prawdopodobne wydaje się, aby kiedykolwiek przebywał na stepie. Był natomiast osobą dobrze wykształconą, obeznaną w twórczości greckich autorów starożytnych. Analogiczny epitet, którym Leon „uhonorował” Pieczyngów, znajdujemy tymczasem w „Geografii” Strabona z Amasei (I w. p.n.e.-I w. n.e.), pisarza dobrze znanego i cenionego w Bizancjum. Wszożerstwo przypisuje on wprawdzie niektórym mieszkańcom północno-zachodniego Kaukazu, jednak żywione przez Leona przekonanie o jedności kulturowej północnych barbarzyńców mogło skłonić go do zapożyczenia od Strabona tak uroczego motywu dla własnego opisu Pieczyngów.
Zadowalające rozstrzygnięcie tego problemu nie wydaje się możliwe. Warto jednak zwrócić uwagę na istotną okoliczność. Otóż w „Geografii” znajdujemy wiele innych opisów ludów północnych, wśród nich także koczowników stepów czarnomorskich. Strabon znacznie mocniej akcentował w nich inne praktyki dietetyczne, przede wszystkim spożywanie produktów mlecznych, zwłaszcza mleka kobylego. Jeśli zatem Leon wykorzystywał dane uczonego z Amasei, to czynił to w sposób wyraźnie tendencyjny, wybierając dla własnej charakterystyki stepowców te motywy, które kreowały ich obraz jako ludu dzikiego o – w najlepszym razie – nader osobliwych praktykach żywieniowych. Zresztą nawet gdy przyjmiemy, że bizantyjski historyk dysponował oryginalnymi i prawdziwymi danymi, co jest możliwe, to i tak trudno wyobrazić sobie, aby jedynym znanym Pieczyngom pożywieniem były wszy. Leon, czyniąc z faktu ich jedzenia centralne miejsce charakterystyki, świadomie dążył do wzbudzenia w czytelniku poczucia obrzydzenia i obcości. Możemy domyślać się, że dokonywał jasnego przeciwstawienia praktyk rodzimej społeczności, której dieta oparta była na produktach zbożowych („sitophagoi”), zwyczajom społeczności stepowców-wszożerców („phtheirophagoi”). Łącząc ten motyw z dwoma innymi: nomadyzmem oraz nieprzeciętną wojowniczością Pieczyngów (tę ostatnią wprowadza informacja o okolicznościach śmierci księcia Światosława), Leon Diakon buduje ich wizerunek jako społeczności barbarzyńskiej i dzikiej, niemal biegunowo odległej od świata Bizantyjczyków.
Podobny obraz, tym razem wszakże zbudowany na osobistym doświadczeniu, znajdujemy w „Księdze” Ahmeda ibn Fadlana. Abbasydzki dyplomata w latach 921-22 podróżował jako poseł kalifa al-Muktadira (908-932) do Bułgarii Wołżańskiej, której władca świeżo nawrócił się na islam. Niemal u celu swej wyprawy, w okolicach rzeki Czerimszan, natknął się na zamieszkujących ten obszar Baszkirów, których, jak sam pisze, obawiał się najbardziej, jako „że są najgorszymi z Turków, najbrudniejszymi, najgwałtowniejszymi i najbardziej skorymi do morderstwa: spotyka [tam] człowiek człowieka, odcina mu głowę i zabiera ją, jego zostawia”.
Po nieprzeciętnej skłonności do przemocy kolejnym elementem charakterystyki tegoż ludu jest, rzecz uderzająca, wszożerstwo. Oto jeden z Baszkirów, który nawrócił się na islam, miał według naszego autora zachować się w sposób następujący: „Widziałem go, jak znalazł wesz w swojej odzieży, rozdusił ją paznokciem, poczem zeżarł ją. I odezwał się, widząc mnie: «Dobre!»”. Należy podkreślić, że nie był to przypadek odosobniony. Arabski dyplomata wyraźnie przypisuje bowiem zwyczaj zjadania „własnych” insektów wszystkim Baszkirom. Ich charakterystykę uzupełnia jeszcze o dosyć osobliwe, szczególnie z punktu widzenia muzułmanina, wierzenia. Ahmed ibn Fadlan, mimo autopsji, jest zatem niemal równie tendencyjny, co bizantyjski historyk. Podobnie jak Leon Diakon w swym opisie uwagę koncentruje głównie na negatywnych, w najlepszym razie kuriozalnych cechach opisywanego ludu. Nie mamy podstaw, aby w prosty sposób kwestionować jego wiarygodność, jednak okazana niechęć wobec Baszkirów i pragnienie wykreowania ich negatywnego wizerunku są oczywiste.
Na koniec sięgnijmy po jeszcze jedno świadectwo, które pochodzi z „Historii Mongołów” Jana di Piano Carpiniego. Utwór ten jest w istocie relacją z podróży na dwór wielkiego chana, którą włoski franciszkanin odbył w latach 1245-1247 jako poseł papieża Innocentego IV. Zawarty w niej opis świata stepu nie jest prezentacją zbioru anomalii, które składałyby się na jednoznacznie negatywny obraz dzikich i nieokrzesanych barbarzyńców. Owszem, Mongołowie pod piórem Carpiniego jawią się jako lud surowy i bardzo groźny, który w dodatku nie ukrywa swych imperialnych dążeń. A jednak minoryta starannie obserwował rzeczywistość stepu i starał się zrozumieć jego realia. O spożywaniu wszy przez Mongołów wspomina, charakteryzując ich praktyki żywieniowe. Carpini zdaje się sugerować, choć nie pisze tego wprost, że zjadanie insektów wynika z trudnych warunków życia na stepie. Pożywieniem Mongołów ma być bowiem – jak twierdzi – wszystko, co można zjeść. W innym miejscu wspomina, że stepowcy za „wielki grzech” uznają marnowanie żywności. Nic dziwnego zatem, że nie wzdragają się przed spożywaniem także (ale nie wyłącznie!) tego, co wydaje się nam odrażające. Prócz wspomnianych wszy łaciński zakonnik wymienił także psy, wilki, lisy, myszy, konie, krew wydobywającą się z rodzącej klaczy oraz – w przypadkach skrajnego głodu – ludzkie mięso. Carpini przytacza również wypowiedź samych koczowników, która ma wyjaśniać, dlaczego spożywają oni własne insekty. Minoryta pisze oto, że Mongołowie stwierdzają: „Czy nie powinienem ich zjadać, skoro one jedzą ciało mego syna i piją jego krew?”.
W zamierzeniu autora tego tekstu przywołane osobliwe obrazki rodzajowe z życia barbarzyńców nie mają służyć jedynie epatowaniu wyobraźni czytelnika etnograficznymi kuriozami. Równie interesująca wydaje się obserwacja, jak prawdziwa informacja może być przedmiotem mniej lub bardziej świadomej manipulacji. Zwyczaj spożywania wszy najprawdopodobniej bywał praktykowany przez populacje Wielkiego Stepu Eurazji. Widzimy jednak, jak wiarygodne informacje mogą być użyteczne w tworzeniu negatywnego wizerunku barbarzyńcy i akcentowaniu przyrodzonej mu dzikości. Niewątpliwie istniejąca praktyka kulturowa, jednak oddzielona od szerszego kontekstu lub skojarzona z innymi „świadectwami dzikości” – staje się także narzędziem przeciwstawiania „obcego” własnej cywilizowanej wspólnocie. Wszożerstwo Pieczyngów i Baszkirów urasta bowiem do niemal najważniejszego ich zwyczaju, który całkowicie przesłania inne elementy ich kulturowego uniwersum. Tymczasem przekaz Jana di Piano Carpiniego pokazuje, że była to wprawdzie praktyka powszechna, jednak nie o zasadniczym znaczeniu, która w dodatku mogła mieć racjonalne uzasadnienie.
Literatura:
- Ibn Fadlan, „Kitab”, [w:] „Źródła arabskie do dziejów Słowiańszczyzny”, t. 3, oprac. Anna Kmietowicz, Franciszek Kmietowicz, Tadeusz Lewicki, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1985.
- Jan di Piano Carpini, „Historia Mongołów”, [w:] „Spotkanie dwóch światów. Stolica Apostolska a świat mongolski w połowie XIII wieku”, red. Jerzy Strzelczyk, Poznań 1993, s. 116-222.
- Leon Diakon, „Dzieje”, [w:] „Testimonia najdawniejszych dziejów Słowian. Seria grecka”, z. 5 (pisarze z X wieku), przekł. i oprac. Alina Brzóstowska, Warszawa 2009, s. 100-159.
- Paroń Aleksander, „Dzicy, odrażający, źli (?) – wizerunek nomadów w historiografii bizantyjskiej i łacińskiej z 2. połowy X – początku XIII wieku”, [w:] „Populi terrae marisque. Prace poświęcone pamięci Profesora Lecha Leciejewicza”, red. Marian Rębkowski, Stanisław Rosik, Wrocław 2011, s. 123-137.
- Paroń Aleksander, „Daremnie próbuje się wybielić Etiopa” – postrzeganie i polityka Bizancjum wobec koczowników stepów czarnomorskich (X-XII wiek)”, Vox Patrum, t. 75 (2020), s. 375-413.
___________
Dr hab. Aleksander Paroń, prof. IAiE PAN (ur. 1973) – historyk i filolog klasyczny, pracownik Ośrodka Badań nad Kulturą Późnego nad Kulturą Późnego Antyku i Wczesnego Średniowiecza, czyli wrocławskiego oddziału Instytut Archeologii i Etnologii PAN. Zajmuje się problematyką obecności ludów koczowniczych w średniowiecznej Europie oraz ich relacji z sąsiednimi państwami, głównie Bizancjum, Rusią i krajami Europy łacińskiej.
Powyższy artykuł jest chroniony przez przepisy prawa autorskiego.
Redakcja wyraża zgodę na kopiowanie i przedrukowywanie tylko całości artykułu pod warunkiem zamieszczenia imienia i nazwiska autora, informacji o nim oraz informacji o źródle (link do wczesneśredniowiecze.pl).
Portal prowadzony przez
Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnieul. Kostrzewskiego 1, 62-200 Gniezno
t: 61 426 46 41
e: wczesnesredniowiecze@muzeumgniezno.pl