Aktualności
Sensacja tak! Ale czy wikińska? - skarb ze Szlezwiku
Od niedawna na rozmaitych portalach pojawiają się wiadomości o drogocennym skarbie odkrytym przez detektorystów w Szlezwiku-Holsztynie w północnych Niemczech. Znalezisko istotnie należy uznać za rewelacyjne, ale wbrew informacjom, które można znaleźć w internecie, jedyne co ma ono wspólnego z wikingami to lokalizacja.
Nicki Andreas Steinmann z pewnością nie spodziewał się, że trzeciego dnia szkolenia z posługiwania się wykrywaczem metalu, dokona tak spektakularnego odkrycia, tym bardziej, że odbywał je na obszarze dość dobrze rozpoznanym. A przynajmniej tak się wydawało, gdyż teren, po którym się poruszał, to obszar dawnego Hedeby/Haithabu, czyli ważnej wczesnośredniowiecznej osady targowej i portowej. Znaczenie tego emporium wynikało przede wszystkim z dogodnego położenia u nasady Półwyspu Jutlandzkiego, tuż przy wąskiej i wcinającej się na długość ok. 32 km w głąb lądu zatoczce Schlei. Stąd przeciągano łodzie lub sam ładunek na niewielką odległość 15 km do rzeki Treene i dalej wraz z jej biegiem docierano do Morza Północnego. W ten sposób przewłoką skracano znacznie drogę z Europy zachodniej do wybrzeży nadbałtyckich.
Po raz pierwszy w źródłach pisanych Hedeby zostało wspomniane w 804 r. przez Einharda, autora żywota cesarza rzymskiego Karola Wielkiego. Z kolei „Roczniki Królestwa Franków” pod rokiem 808 informują, że władca duński Godfred zniszczył obodrycką osadę handlową w Reriku, a mieszkających tam kupców osiedlił właśnie w Hedeby. Utrata Reriku okazała się dotkliwą stratą nie tylko dla Obodrytów, ale też dla Karola Wielkiego, który w ramach sojuszu z tym słowiańskim plemieniem korzystał z tutejszego portu kontrolującego handel między wschodem a zachodem. Owe roczniki wspominają, że Godfred wzniósł wał graniczny mający się rozciągać miedzy morzami Bałtyckim i Północnym. Jego zadaniem miała być ochrona przed mogącym szukać odwetu imperium Franków, ale także być może zabezpieczenie rzeczonej przewłoki. Ów cały system umocnień zwany Danewirke lub Danework posiadać miał jedną jedyną bramę – w okolicach Hedeby.
Zrównanie z ziemią Reriku przyczyniło się do rozwoju osady nad zatoką Schlei – w okresie od IX do XI stulecia Hedeby zaliczało się do ważniejszych ośrodków wczesnomiejskich Europy północnej. Wskazują na to wyniki badań archeologicznych, rozpoczętych w 1900 r., a więc niemal od momentu odkrycia osady w 1897 r. przez Sophusa Müllera, pracownika Muzeum Narodowego w Kopenhadze. Prace archeologiczne prowadzone są z przerwami do dziś; od kilkudziesięciu lat współpracują z archeologami amatorzy, w tym detektoryści. Pomimo tego szacuje się, że metodą wykopaliskową przebadano dotąd jedynie ok. 5% i 1% portu (!). Tyle jednak wystarczyło by otworzyć tu Wikinger Museum Haithabu - jedno z najważniejszych w Niemczech muzeów archeologicznych, w którym gromadzi się i eksponuje liczne zabytki dowodzące intensywności kontaktów dalekosiężnych mieszkańców dawnego Hedeby. Co więcej – w 2018 r. samo stanowisko wraz z Danevirke zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
W świetle powyższego niesamowitym zaskoczeniem okazuje się być odkrycie skarbu przez Nickiego Andreasa Steinmanna, który wraz ze swym opiekunem zgłosił je niezwłocznie do Państwowego Urzędu Archeologicznego w Szlezwiku-Holsztynie (Archäologisches Landesamt Schleswig-Holstein, ALSH). Archeolodzy z tej instytucji wydobyli w sposób profesjonalny resztę przedmiotów. Jak napisał Ulf Ickerodt, dyrektor placówki, w wiadomości mailowej do redakcji portalu LiveScience, składał się on m. in. z pozłacanych pierścionków i fibul, oraz ok. 30 srebrnych monet duńskich, z których część rozdrobniono. Wszystkie artefakty przed ukryciem zawinięto w tkaninę płócienną, co sugerują jej pozostałości dostrzeżone na kilku z nich.
Najbardziej niezwykłe są dwa złote kolczyki wysadzane kamieniami półszlachetnymi. Owe przepiękne i wysokiej klasy ozdoby zdradzają tradycję bizantyjskich złotników z przełomu XI i XII w. Niemniej ciekawa jest też zapinka wykonana z imitacji monety arabskiej, aczkolwiek powtórne wykorzystanie monet i ich naśladownictw jako biżuterii nie należało do zjawisk wyjątkowych. W tym przypadku zużyto imitację złotego dirhama Almohadów, czyli dynastii marokańskiej panującej w XII i XIII stuleciu na rozległych obszarach Maghrebu i Andaluzji. Kosmopolityczny charakter znaleziska podkreśla dodatkowo owe 30 monet duńskich wybitych w czasach Waldemara II Zwycięskiego, króla Dani w latach 1202-1241. Najmłodsza z nich pochodzi z 1234 r., a zatem przyjąć trzeba, że przedmioty ukryto po tej dacie.
I tu dochodzimy do sedna – wbrew temu co można przeczytać na jednym z portali popularnonaukowych, skarbu nie należy łączyć z wikingami ani z ich współpracą z Bizancjum. Dlaczego? Otóż za początek epoki najazdów wikingów, czyli wczesnośredniowiecznych piratów pochodzących z różnych terenów, a więc nie tylko ze Skandynawii, przyjmuje się rok 793, kiedy złupili klasztor na wyspie Lindisfarne, zaś za koniec rok 1066, kiedy ponieśli klęskę w bitwie pod Stamford Bridge. Dodajmy, że epokę wikingów (Viking Age) wyróżnia się w historiografii zachodnioeuropejskiej. A przecież świeżo znaleziony w pobliżu Hedeby skarb jest znacznie późniejszy, bo XIII-wieczny. Poza samym miejscem odkrycia nie ma on zatem nic wspólnego z okresem świetności tej osady, której ostateczny kres położyła dokładnie w 1066 r. wyprawa słowiańska.
Obszar dawnego emporium był jeszcze wprawdzie zamieszkiwany w początkach XII w., ale rolę handlową Hedeby przejął wkrótce Szlezwik położony na przeciwległym brzegu zatoki Schlei i będący stolicą powstałego w 1058 r. Księstwa Szlezwiku. Sama transformacja jednej osady w drugą pozostaje nadal niejasna, np. kronikarz Adam z Bremy piszący w latach 70. XI w. pisał, że „Sliaswig” znano również pod nazwą „Heidiba”. Kwestia ta wymaga dalszych badań, zwłaszcza archeologicznych, które do lat 60. XX w. koncentrowały się głównie na przeszłości Hedeby. Wydaje się, że właśnie z Szlezwikiem należy wiązać znalezisko Nickiego Andreasa Steinmanna, a nie z wikingami, których przywołanie w tytule artykułu czyni go clickbaitowym. Zresztą w komunikacie dostępnym na stronie ALSH również nie podano takiej „sensacyjnej” informacji. Więcej dowiemy się zapewne po zabiegach konserwacyjnych, którym poddano precjoza, na co niecierpliwie czekamy.
Literatura:
• Hilberg Volker, "Hedeby: an outline of its research history", [w:] "The Viking world", red. S. Brink, przy współpracy N. Price’a, London-New York, 2008, s. 101-111.
• Rösch Felix, "The Schleswig Waterfront - a Place of major Significance for the Emergence of the Town?", [w:] "New Aspects on Viking-age Urbanism c. AD 750-1100. Proceedings of the International Symposium at the Swedish History Museum, April 17–20th 2013", red. L. Holmquist, S. Kalmring, Ch. Hedenstierna-Jonson, Stockholm 2017, s. 159-172.
________________
Ewelina Siemianowska (ur. 1981) historyk i archeolog, oba kierunki ukończyła na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Interesuje się wczesnym średniowieczem, w tym zwłaszcza osadnictwem i komunikacją, którym poświęciła szereg artykułów naukowych. Jest redaktorem portalu wczesneśredniowiecze.pl.
Powyższy artykuł jest chroniony przez przepisy prawa autorskiego.
Redakcja wyraża zgodę na kopiowanie i przedrukowywanie tylko całości artykułu pod warunkiem zamieszczenia imienia i nazwiska autora, informacji o nim oraz informacji o źródle (link do wczesneśredniowiecze.pl).
Portal prowadzony przez
Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnieul. Kostrzewskiego 1, 62-200 Gniezno
t: 61 426 46 41
e: wczesnesredniowiecze@muzeumgniezno.pl