Artykuły
Wielka Lechia czy… „Wielka Wandalia”? Dylematy dawnych dziejopisów

W temacie wielkolechickim powiedziano już chyba dość. Pomijając jednak sprawę autentyczności lub zafałszowania tej – wywołującą wciąż duże emocje – kwestii, warto przyjrzeć się źródłom z epoki starożytności oraz ich średniowiecznym interpretacjom i zastanowić się, kogo tak naprawdę autorzy mieli na myśli, opisując mieszkańców ziem nad Wisłą, Odrą i Bugiem. Wygląda bowiem na to, że zamiast słowiańskich Lechitów widzieli w nich raczej… germańskich Wandalów.
Kto bowiem tak naprawdę zamieszkiwał w tym czasie te tereny u progu uchwytnych źródłowo czasów historycznych? Pomimo dwustu lat badań naukowych i przeciwstawnych często teorii, odnoszących się zarówno do dominacji na tych obszarach „pra-Słowian”, jak i „pra-Germanów”, sprawa do dziś nie znalazła satysfakcjonującego dla wszystkich rozwiązania. Dając jednak w tym sporze pierwszeństwo najstarszym zapisom odnoszącym się do stosunków plemiennych na ziemiach polskich, wydaje się, że na przełomie starej i nowej ery na znacznym obszarze ziem obecnej Polski dominowała grupa etniczna nazywana przez najstarszych autorów „Vandili”. Prowadzi to rozważania do – znanej z czasów wielkiej wędrówki ludów z IV-VI w. – populacji ludów germańskich, opisywanych jako Wandalowie.
Pierwszy Wandalów na tych obszarach wymienił piszący w I w. n.e. Pliniusz Starszy w części geograficznej swojej „Historii naturalnej”. W księdze czwartej dzieła można było przeczytać: „Wandilowie, częścią których są Burgondiowie, Warinowie, Charinowie i Gutonowie (= Goci)” [cyt. za: Gajusz Pliniusz Secundus, „Historia naturalna”, t. I: „Kosmologia i Geografia. Księgi II-VI”, red. Ireneusz Mikołajczyk, Toruń 2017, s. 329]. Wandalowie jawią się tym samym jako nazwa nadrzędna związku kilku, po części znanych z późniejszych dziejów antycznych plemion. Inaczej postrzegał ich – piszący na przełomie I i II w. – Tacyt, który w swoim dziele „Germania” ukazał Wandalów już na równi z innymi ludami: Marsami, Gambrywionami i Swebami, stanowiącymi część wschodniego odłamu populacji Germanów. Można tę rozbieżność tłumaczyć tym, że w czasach bliższych Pliniuszowi i jego informatorom Wandalowie mogli sprawować swego rodzaju dominację (polityczną, religijną lub kulturową) nad sąsiednimi ludami, tworząc na tym obszarze ponadplemienny konglomerat, coś jakby na kształt… „Wielkiej Wandalii”! Potwierdzeniem tej hipotezy byłaby identyfikacja – jako związanej właśnie z populacją Wandalów – kultury archeologicznej, tzw. przeworskiej, od III w. p.n.e. do V w. n.e. (a zatem tuż przed pojawieniem się Słowian jako takich) obejmującej swym zasięgiem późniejsze obszary Śląska, Wielkopolski, Mazowsza, Podlasia i części Małopolski.
Czy jest tu zatem możliwość na lokowanie w tym czasie na tych obszarach „lechickich” przodków Słowian? Można tu żywić uzasadnione wątpliwości. W przeszłości usiłowano co prawda z Lechitami nazewniczo utożsamiać Lugiów (vel znanych z „Quo vadis” Sienkiewiczowskich Ligów) – pojawiających się już u Strabona na przełomie nowej i starej ery jako silny związek szczepowy na terenie Śląska i Moraw. Tymczasem jednak wiele wskazuje na ścisłe związki Lugiów właśnie z Wandalami. Na uwagę zasługuje zwłaszcza nazwa Silingów – wspomnianych przez Ptolemeusza Klaudiusza w II w. – jednego z odłamów Wandalów, zamieszkujących przed wielką wędrówką ludów obszary Śląska (stąd zapewne łacińska nazwa tej prowincji – Silesia), a zatem na ziemiach utożsamianych z Lugiami. Każe to podchodzić do tych prostych etymologicznych rewelacji, typu Lugiowie – Lechici, z tym większą rezerwą.
Sami Wandalowie po wielu perypetiach trafili w V w. przez Hiszpanię aż do Afryki, w międzyczasie „wsławiając się” w 455 r. bezprzykładnym rabunkiem Rzymu (stąd niezbyt prawidłowe określenie „wandalizm” jako synonim bezmyślnego niszczenia), by już w latach 30. następnego stulecia ulec potędze Bizancjum. Paradoksalnie jednak, już po opuszczeniu przez Wandalów Europy Środkowej ich nazwa u nielicznych wczesnośredniowiecznych kronikarzy niemieckich została przypisana zamieszkującej wówczas te ziemie ludności słowiańskiej. Pierwszego jednak utożsamienia Wandalów z Polakami dokonał pod koniec X w. niejaki Gerhard, autor spisu cudów św. Udalryka, zmarłego w 972 r. biskupa Augsburga. Jako jednego z beneficjentów pośmiertnych dokonań świętego biskupa Gerhard wspomina bowiem polskiego Mieszka I, określanego mianem „księcia Wandalów”. Trudno oczywiście zakładać, aby do hagiografa dotarły jakieś informacje o rzekomym przetrwaniu potomków Wandalów w kraju Mieszka. Nie wiedząc jednak za bardzo, jak nazywać jego poddanych (nazwa Polan i Polski pojawiła się dopiero na początku XI w.), użył on po prostu nazwy „historycznej”, kojarzącej mu się z tymi ziemiami po lekturze pism antycznych.
Dopiero jednak polski kronikarz Wincenty Kadłubek, autor spisanej na przełomie XII i XIII w. „Kroniki polskiej”, wprost powiązał Polaków z Wandalami. Nie kto inny jak właśnie on uważany jest za odkrywcę i piewcę „Wielkiej Lechii”, co nie zmienia faktu, że pisał o Wandzie (co niby „nie chciała Niemca”) jako o tej, od imienia której „ma pochodzić nazwa rzeki Wandal (czyli Wisła – przyp. A.F.), […] stąd wszyscy, którzy podlegali jej władzy, nazwani zostali Wandalami” [cyt. za: Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), „Kronika polska”, przeł. Brygida Kürbis, Wrocław–Warszawa–Kraków 1992, s. 18]. Niekłamany autorytet, którym cieszył się w średniowieczu Mistrz Wincenty, spowodował, że wątek ten podjęli, zmodyfikowali i rozbudowali jego następcy. Celował w tym zwłaszcza tzw. Dzierzwa, piszący na początku XIV stulecia, wręcz lubujący się w piętrowych genealogiach etymologicznych, opartych na Starym Testamencie. Kronikarz ten napisał: „Negno zrodził czterech synów, między którymi pierworodny zwał się Wandalus; od tego Wandalitowie, teraz Polakami zwani, wzięli początek. Ten postanowił, ażeby rzekę od jego imienia Wandalą nazywano, która się teraz pospolicie Wisłą nazywa; podobnież góra, z której taż rzeka wypływa, nazywa się od jego imienia Wandą” [cyt. za: „Kronika polska przez Dzierswę w końcu wieku XII napisana…”, Warszawa 1823, s. IX-X].
Zaszczepiony na dobre mit „wandalski” tułał się odtąd przez dobre kilka stuleci w polskiej historiografii średniowiecznej, przenikając nawet do dzieł obcych. W końcu i on jednak musiał ustąpić wobec innej bajecznej etnogenezy narodu polskiego, a zwłaszcza szlachty, łączącej swoje początki (w ślad za Janem Długoszem) ze starożytnymi Sarmatami. Konkurencyjny wobec „wandalskiego” mit „sarmacki” popularność zyskał w czasach nowożytnych. Stanowił on doskonałą pożywkę dla twórczości Stanisława Sarnickiego w XVI czy Przybysława Dyamentowskiego w XVIII stuleciu, które już w momencie powstania uważano je za dziwaczne. Obecnie zaś traktuje w kategoriach megalomanii narodowej. Warto o tym pamiętać, kiedy próbuje się i dziś wydobywać z niebytu dawno zapomniane legendy.
Literatura:
- Banaszkiewicz Jacek, „Polskie dzieje bajeczne mistrza Wincentego Kadłubka”, Wrocław 2002.
- Izydor z Sewilli, „Historia Gotów, Wandalów i Swebów oraz kroniki wczesnośredniowiecznej Hiszpanii”, tłum. Artur Foryt, Kraków 2017.
- „Kronika polska przez Dzierswę w końcu wieku XII napisana z dodatkiem rocznych dziejów w ziemi krakowskiéy w szczególności w wieku XIII”, wyd. Hipolit Kownacki, Warszawa 1823.
- Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), „Kronika polska”, przeł. Brygida Kürbis, Wrocław–Warszawa–Kraków 1992.
- Paszyński Wojciech, „Wandalia. Najstarsza wizja pradziejów Polski”, Sandomierz 2019.
Pliniusz Secundus Gajusz, „Historia naturalna”, t. I: „Kosmologia i Geografia. Księgi II–VI”, red. Ireneusz Mikołajczyk, Toruń 2017. - Strzelczyk Jerzy, „Wandalowie i ich afrykańskie państwo”, Warszawa 1992.
- Tacyt, „Germania”, tłum. Seweryn Hammer, [w:] tenże, „Dzieła”, t. II, Warszawa 1957.
„Wandalowie. Strażnicy bursztynowego szlaku”, red. Jacek Andrzejewski, Andrzej Kokowski, Christian Leiber, Warszawa 2004. - Wójcik Artur, „Fantazmat Wielkiej Lechii. Jak pseudonauka zawładnęła umysłami Polaków”, Oświęcim 2019.
__________
Artur Foryt (ur. 1968 r.) z wykształcenia nauczyciel romanista, ukończył studia na Uniwersité de Nice Sophia-Antipolis. Z zamiłowania popularyzator wiedzy historycznej, współpracuje w wydawnictwami, muzeami i fundacjami jako publicysta, tłumacz, redaktor i konsultant. Autor książek, m.in. „Wyprawa Chrobrego na Kijów 1018” (Zabrze–Tarnowskie Góry 2018); „1444. Krucjata polskiego króla” (Kraków 2019); „Zawichost 1205” (Warszawa 2021), przekładów współczesnych prac historycznych i tekstów średniowiecznych, a także licznych artykułów popularnonaukowych publikowanych w czasopismach oraz Internecie.
Powyższy artykuł jest chroniony przez przepisy prawa autorskiego.
Redakcja wyraża zgodę na kopiowanie i przedrukowywanie tylko całości artykułu pod warunkiem zamieszczenia imienia i nazwiska autora, informacji o nim oraz informacji o źródle (link do wczesneśredniowiecze.pl).
Portal prowadzony przez
Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnieul. Kostrzewskiego 1, 62-200 Gniezno
t: 61 426 46 41
e: wczesnesredniowiecze@muzeumgniezno.pl