Artykuły
Podsumowanie konferencji "PrzedPolska. Ziemie polskie w czasach plemiennych"

W dniach 29-30 września 2022 r. w Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie odbyła się konferencja popularnonaukowa pt. „PrzedPolska. Ziemie polskie w okresie plemiennym”. Referaty wygłosiło blisko dwudziestu naukowców z różnych ośrodków z całego kraju Wydarzenie podsumował ostatniego dnia „na gorąco” prof. Andrzeja Buko. Poniżej prezentujemy zapis wystąpienia tego znanego archeologa i mediewisty, który zgodził się go przejrzeć i nanieść niewielkie poprawki.
Organizatorzy konferencji poprosili mnie o podsumowanie obrad. Przedstawię dalej krótkie komentarze do wygłoszonych w ciągu dwóch ostatnich dni referatów. Pierwszy blok tematyczny prezentowany na wczorajszej przedpołudniowej sesji był spójny tematycznie. Zainteresował mnie sposób zaprezentowania przez Dariusza Sikorskiego tekstu „Geografa Bawarskiego”. Jako archeolodzy nie mieliśmy okazji poznać „od kuchni” sposobu, w jaki się czyta takie teksty, jak się rozróżnia, czy to jest jedna, czy różne redakcje, a także, w jakiej formie źródło zaistniało w obiegu naukowym. Myślę, że taki sposób analizy tekstu zostaje w pamięci i za to jestem Referentowi niezmiernie wdzięczny.
Z kolei Michał Łuczyński przedstawił nowe podejście do czytania „Geografa Bawarskiego”. Dodam, że z zainteresowaniem korzystałem z niektórych propozycji tego autora w mojej ostatniej książce. O wybranych aspektach odczytań źródłowych Referent mówił podczas swojego wystąpienia. Szkoda, że nie został włączony do referatu wątek Polan, o których wcześniej pisał, ale którego na naszej konferencji nie poruszał. Jest tam bowiem potencjał badawczy, który warto eksplorować.
Nie ma potrzeby, abym mówił o własnym wystąpieniu. Dodam jedynie, że jest to spojrzenie archeologa na podziały plemienne ziem polskich.
Bardzo mi się podobał referat Radosława Liwocha „W kraju Wiślan i Lędzian” ze względu na poruszane przez referenta nowe wątki badawcze. Chodzi zwłaszcza o cztery grody na Jurze Częstochowskiej, odkrycia w Hostkowicach oraz o ceramikę białą krakowską, datowaną tam już na wiek VII (?). Gdyby okazało się, że tak wczesne cezury czasowe tych wyrobów są uzasadnione, zmieniałoby to diametralnie nasze poglądy o początkach tej produkcji oraz na to, kto i gdzie ją zainicjował. Wrażenie robi też niepublikowane cmentarzysko typu Alt Käbelich, liczące podobno nawet kilkadziesiąt grobów, odkryte na ziemi krakowskiej. Wydaje się celowe, abyśmy lepiej odkrycie to poznali, bo podobnych nikt dotąd nie prezentował.
Jarosław Ościłowski mówił o Mazowszu w okresie plemiennym. Jest tam kilka kwestii godnych uwagi. Zainicjowany w latach siedemdziesiątych przez Marka Dulinicza program datowań dendrochronologicznych wykazał późny horyzont powstawania i szybki zanik grodów plemiennych. W tym kontekście dopatrywano się związku z podobnymi zjawiskami zachodzącymi daleko stąd, w strefie Tornow-Klenica. Dwa grody wymienione w referacie, tj. Szeligi i Haćki, chronologicznie wyprzedzają wszystko co jest IX-wieczne. Kolejna ciekawa rzecz to skarby wczesnośredniowieczne, które na Mazowszu są starsze aniżeli w Wielkopolsce. Ma to określone konsekwencje. Powstaje bowiem pytanie: dlaczego? Sławomir Moździoch skomentował to na pokazie najnowszego filmu Zdzisława Cozaca pt. „Od Piasta do Popiela”, sugerując, że elity piastowskiej przyszły do Wielkopolski poprzez Kalisz z Mazowsza.
Andrzej Janowski zaprezentował tereny stosunkowo słabo nadal rozpoznane archeologicznie, a mianowicie środkową część Pomorza. W potocznym rozumieniu, kiedy mówimy „Pomorze”, to jest to albo Wolin z przyległościami, albo Gdańsk i Zatoka Gdańska. Wszystko co jest pośrodku często umyka naszej uwadze. Zainteresowała mnie kwestia grodu z Uniestowa nad Regą – o ile dobrze zanotowałem, z drugiej połowy V bądź VI w. – warta krytycznej weryfikacji. Wczesne osadnictwo słowiańskie w miejscu starszego, germańskiego – to kolejny ciekawy temat, który w moim przekonaniu wart jest rozwinięcia. No i olbrzymia liczba, bo ponad czterysta stanowisk, w tym 50 grodzisk z dorzecza Regi. Zagadkowy zanik w X w. grodów na Pomorzu Środkowym, który został w referacie zaakcentowany, różne ich cezury chronologiczne, w tym duża ich liczba jeszcze około połowy X w. – to kolejne kwestie rzadko pojawiające się w dotychczasowych dyskusjach.
Na koniec pierwszego dnia obrad obejrzeliśmy wspomniany wcześniej film Zdzisława Cozaca, który zyskał pozytywną ocenę większości z nas, w tym autora niniejszych uwag. Film, choć popularnonaukowy, wywołał żywą dyskusję. W kontekście tego, co mówiono wcześniej o elitach skandynawskich, przypomnę wypowiedź w filmie Sławomira Moździocha o mazowieckiej genezie elit wielkopolskich. Był to pierwszy element dyskusji, jaka wywiązała się po projekcji. Drugim wątkiem była funkcja dużych IX-wiecznych grodów małopolskich. Padło z sali pytanie, czy również Chodlik, skoro był taki duży, moglibyśmy włączyć do tej kategorii. Uważam, że byłoby to nieuzasadnione, ponieważ gród ten powstał dwa stulecia wcześniej, zatem funkcjonował w innej rzeczywistości historycznej.
Inny, interesujący epizod z przedmiotowego filmu, dotyczył ekspansji Piastów na tereny grodów Tornow-Klenica. Stały się one zwiastunem dogłębnej zmiany wzorców osadnictwa na Dolnych Łużycach, Dolnym Śląsku i południowo-zachodniej Wielkopolsce. Chodzi o obiekty wybitnie obronne. Ich wnętrza były najczęściej podobnie rozplanowane: pośrodku majdanu znajdowała się zwykle studnia, a w strefie przywałowej drewniana zabudowa mieszkalna i gospodarcza.
W trakcie naszej dyskusji zarysowały się różnice zdań co do czasu ekspansji piastowskiej. W filmie był prezentowany pogląd, że miały one miejsce dopiero w połowie X w. Moim zdaniem bardziej prawdopodobna jest trzecia dekada X w., w pewnym stopniu zsynchronizowana z uderzeniem od strony wschodniej wojsk króla niemieckiego Henryka I Ptasznika, a od zachodu prawdopodobnie drużyn ojca (?) Mieszka. Obrazowo ujmując, byłby to swego rodzaju „rozbiór” terytorium pomiędzy dwa podmioty polityczne. Ale sprawa pozostaje otwarta i nie przesądzam, która strona ma rację.
W drugim dniu obrad mieliśmy wystąpienia dotyczące regionu, który nie należał do państwa Piastów, choć jest równie fascynujący – chodzi o terytoria dzisiejszej Warmii i Mazur, będące w średniowieczu domeną ludów bałtyjskach. Tomasz Nowakiewicz zwrócił uwagę, że tak niewiele formułowanych jest podczas naszych obrad pytań na ten temat. Uważam, że wynika to z faktu, że monopol na badania na tych terytoriach od wielu lat mają instytucje warszawskie: Muzeum Archeologiczne w Warszawie, Uniwersytet Warszawski czy Instytut Archeologii i Etnologii PAN. Stąd badacze z tego ośrodka nie znajdują partnerów w innych ośrodkach akademickich naszego kraju. Widoczne jest to również na tej sali, gdyż prezentowane wyniki badań pozostają nieco na poboczu dyskusji. Być może kontakt byłby lepszy, gdybyśmy szerzej włączyli do naszych obrad kwestie kontaktów słowiańsko-bałtyjskich. Niektóre tamtejsze stanowiska mieszczą się w tej koncepcji. Dzisiaj przedstawiono nam znaleziska, w tym militaria, z terytorium pruskich Sudowów. Z przedstawionego obrazu badań wyłania się obraz społeczeństwa militarnego. Powstaje pytanie dlaczego się zbroili, z kim i jak często walczyli?
Po wystąpieniu Marcina Engela na temat „skandynawskiej genezy” Jaćwingów rozwinęła się ożywiona dyskusja na tematy etnokulturowe. Zauważyłem, że niektóre tezy spotkały się z krytycznymi uwagami. Dotyczyło to zwłaszcza pytania, czy Skandynawowie byli obecni na tych terenach, a jeśli tak, to czy były to elity oraz czy zastali tam tereny puste czy zasiedlone? Sprawa jest intrygująca i należałoby jej poświęcić więcej miejsca. Ograniczeniem dotychczasowych badań jest brak odpowiednich materiałów antropologicznych, a zwłaszcza pochówków szkieletowych, ponieważ do dyspozycji mamy jedynie niewiele przepalonych kości. Ale, jak tutaj słusznie zauważono, można podjąć również badania retrospektywne.
W tej samej problematyce mieści się referat Sławomira Wadyla na temat ziem południowopruskich. Zauważyłem, że duże zainteresowanie wzbudził prezentowany gród w Pasymiu, który wydaje się być lokalną „Troją”. Chciałbym przy okazji zwrócić uwagę, że w przypadku archeologii Warmii i Mazur od lat nie ma poświęconych tym regionom większych programów badawczych. Nie wiem, czy i ile programów Narodowego Centrum Nauki i Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki jest aktualnie tam realizowanych. Sytuacja wydaje się nieco paradoksalna: są liczne zespoły badawcze, a jednocześnie brak programów integrujących ośrodki i terytoria. Nadal na opracowanie czeka wiele materiałów z dawnych badań będących w zasobach muzealnych. Trzeba znaleźć środki nie tylko na ich opracowanie, ale również na konserwację dotychczasowych znalezisk.
Paweł Szczepanik zaprezentował referat „Ziemia bytowska i słupska w okresie plemiennym”. Jest to drugie na naszej konferencji wystąpienie dotyczące środkowego Pomorza. Z zainteresowaniem słuchałem danych na temat grodu w Bytowie, który nie jest ani plemienny, ani państwowy. Jeżeli bowiem zaczyna się w wieku IX i trwa do XIII, to jest to po prostu gród z fazami plemienną, wczesnopaństwową i ze schyłku wczesnego średniowiecza. Cmentarzyska kurhanowe, o których wspomniano w referacie, są nadal słabo rozpoznane. Rysuje się przy tym dysproporcja pomiędzy stanem rozpoznania nekropoli na Pomorzu Zachodnim, gdzie mamy przebadane choćby zespoły Bardy-Świelubie czy wolińskie cmentarzyska. Wielkim polem do dalszych badań pozostaje góra Rowokół. Warto podjąć starania o grant na badanie tego intrygującego obiektu.
Wojciech Chudziak przedstawił wspólnoty terytorialne na północnych rubieżach kraju Mieszka. Mam wrażenie, że w przypadku tych badań wydzielanie ich drogą badań archeologicznych jest nieco łatwiejsze. Są tam ekumeny osadnicze geograficznie dobrze zdefiniowane – co zilustrowano na przykładzie wysp jeziornych i półwyspów, zatem na granicy wody i lądu. Gorzej jest w innych regionach kraju, a zwłaszcza jeżeli spróbujemy dostosować do przestrzeni geograficznych funkcjonujące w literaturze przedmiotu nazwy plemienne. No i nadal przy tej okazji toczy się dyskusja na temat definicji civitates – czy chodzi o gród, czy też terytorium? Jest to temat nadal bez jednoznacznego rozstrzygnięcia. Czym jest civitas w sytuacji, gdy mamy grody funkcjonujące jeden obok drugiego w odległości jednego kilometra, co obserwujemy w Kotlinie Chodelskiej na przykładzie Żmijowisk i Kłodnicy, o których mówił w swym referacie Łukasz Miechowicz? Jakie były ich wzajemne relacje, jakim terytorium one zawiadywały, w sytuacji, gdy Chodlik (trzeci z nich) znajduje się zaledwie trzy kilometry dalej? Prezentowana przez Łukasza Miechowicza Kłodnica dostarcza cennych znalezisk o niewiarygodnej jakości. Mamy tam elementy uzbrojenia, ozdoby, monety i wiele innych. Jest to zgromadzone w jednym obiekcie, który referent nazywa śpichlerzem, dobro o dużej materialnej wartości. Zastanawiam się, czy gdyby przebadać drugą część tego obiektu, nie okazałoby się, że był tam budynek rezydencjonalny, którego częścią był ów śpichlerz?
Słuchałem z zainteresowaniem referatu Bartłomieja Gruszki na temat świadectw osadnictwa wczesnośredniowiecznego na Środkowym Nadodrzu. To jest mikroregion, gdzie punktów osadniczych w różnych fazach zasiedlenia mamy kilkadziesiąt albo i więcej. Są tam m.in. liczne grody z końca VIII i z IX w. Z kolei początek XI w. to gwałtowne przerzedzenie się tych punktów osadniczych. Trzeba zadać sobie pytanie: co się wtedy tam stało? Czy ma to związek ze strefą grodów Tornow-Klenica niszczonych w okresie powstawania państwa pierwszych Piastów? Z tego co mi wiadomo, po upadku grodów w 1. połowie X w. tereny te na jedną–dwie generacje stały się ziemią niczyją. Gratulowałem też Ewie i Pawłowi Pawlakom odkryć, mając na uwadze prezentowane przez tę parę badaczy grodzisko w Dąbrówce nieopodal Poznania, które jest dla mnie frapującą nowością.
O wystąpieniu Łukasza Miechowicza wspominałem wyżej. Dodam jedynie, że na przykładzie osadnictwa w Kotlinie Chodelskiej obserwujemy ewolucję procesów centralizacji władzy – od okresu wczesnosłowiańskiego, aż po powstanie ośrodków centralnych pierwszych Piastów. Mamy tam bowiem trzywałowy gród rodowo-plemienny w Chodliku, który spełnia funkcję wspólnotową w otoczeniu licznych osad otwartych. Trwa to od VII w. przez kolejne trzy stulecia. W IX w. tuż obok powstają mniejsze grody w Kłodnicy i Żmijowiskach, i jeszcze młodszy w Podgórzu. Ale nie są to już są grody wspólnotowe, lecz raczej wodzowskie. Jaki był tu wybór Piastów? Okazuje się, że ani Chodlik, ani Kłodnica, ani Żmijowiska, ani Podgórz – tylko Lublin. Jest to poglądowy materiał, aby napisać monografię, jak się zmieniał obraz ośrodków centralnych, począwszy od wspólnot rodowych, po powstanie państwa.
O grodach wschodniego pogranicza mówił Tomasz Dzieńkowski. Dodam tylko, że są tam obiekty, które nie mają odpowiedników na innych terytoriach naszego kraju. Mam na myśli m.in. grody o długiej tradycji trwania. Kilka lat temu opublikowaliśmy wspólnie z referentem artykuł o grodzie w Busównie, być może jeszcze z okresu plemiennego, który trwał po wiek XIV. Zmieniały się podmioty polityczne (Polska, Ruś), a gród – raz polski, raz ruski – trwał niezmiennie w tym samym miejscu. Odnotujmy też grody nietypowe, jak np. posadowiony na wyspie wśród bagien Polesia Kulczyn, którego rdzeń wału wypełniony jest czymś, co przypomina wypalone cegły. Obiekt ten ma zaledwie kilkanaście metrów średnicy, a tuż obok niego znajdowała się osada otwarta. Jest wysoce prawdopodobne, że obiekty sytuowane na bagnach spełniały szczególne, ceremonialne funkcje. Wspomnę też o Horodysku. Jest to wieś plemienna, której rozplanowanie świetnie czytelne było na powierzchni terenu. Mamy tam solidne budynki naziemne z IX w., z piecami w środku, i wielkie paleniska zewnętrzne.
Na zakończenie drugiego dnia obrad Michał Brzostowicz przedstawił strefy kulturowe w okresie plemiennym. Uwagi referenta na ten temat są warte szerszej dyskusji. Dodam jedynie, że nie zawsze rysowane przez archeologa zasięgi przestrzenne wspólnot terytorialnych są wystarczająco udokumentowane – co wynikło z naszej dyskusji. Tym niemniej wiele z uwag, które nam przedstawiono, jest zasadnych i warto o tym pamiętać.
W wielkim skrócie to tyle, co zapamiętałem z dwóch dni obrad. Ponieważ konferencja nasza w powszechnym odczuciu jest bardzo udana, chciałbym zaproponować, żeby przemyśleć cykliczne spotkania tego typu organizowane przez Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie. Byłaby to doskonała okazja, abyśmy mogli na bieżąco wzajemnie informować się o nowościach, jak to miało miejsce w ciągu dwóch dni obrad. Należałoby tez przemyśleć kwestie lepszej integracji z badaczami ziem pruskich. Może wytworzyłaby się swego rodzaju nowa „wspólnota bałto-słowiańska”? Kończąc, dodam, że przez ostatnie dwa dni czuliśmy się dobrze w gmachu Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie. Organizatorom konferencji należą się za to podziękowania.
________________
Prof. dr hab. Andrzej Buko (ur. 1947) – profesor nauk humanistycznych, archeolog i mediewista, od początku swej kariery związany z Instytutem Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk, wieloletni profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Zdobywał doświadczenie wykopaliskowe w kraju i za granicą (we Włoszech, Francji, Norwegii i Hiszpanii); autor ponad 300 publikacji, w tym wielu książek m.in. wydanej w 2021 r. pt. „Świt państwa polskiego”.
Powyższy artykuł jest chroniony przez przepisy prawa autorskiego.
Redakcja wyraża zgodę na kopiowanie i przedrukowywanie tylko całości artykułu pod warunkiem zamieszczenia imienia i nazwiska autora, informacji o nim oraz informacji o źródle (link do wczesneśredniowiecze.pl).
Portal prowadzony przez
Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnieul. Kostrzewskiego 1, 62-200 Gniezno
t: 61 426 46 41
e: wczesnesredniowiecze@muzeumgniezno.pl