Artykuły
Purpurowe szaty, dyplomacja oraz afera, czyli o pewnej misji do Konstantynopola
.jpg)
Niewiele jest tekstów z X wieku, które zyskały tak dużą popularność jak relacja z misji dyplomatycznej do Konstantynopola zleconej przez Ottona I, cesarza rzymskiego i króla państwa wschodniofrankijskiego Liudprandowi z Cremony. Wysłano go w 968 r. do stolicy Cesarstwa Wschodniorzymskiego, czyli Bizancjum, aby zdobył dla Ottona II rękę córki tamtejszego cesarza Nicefora II Fokasa.
Z długiej relacji z misji dyplomatycznej jeden wątek zwraca szczególną uwagę. Liudprand wspomina o tym, jak skonfiskowano mu pewne zakupione w Konstantynopolu szaty. Opowieść, z pozoru prosta, okazuje się jednak bardziej skomplikowana. Liudprand wykorzystuje w relacji, wydawałoby się, pewne nieporozumienie do osiągnięcia bardzo konkretnego celu, czyli zdecydowanego ataku na cesarza Bizancjum.
Ale zanim przejdziemy do opisu tego swoistego średniowiecznego skandalu, przyjrzyjmy się jeszcze przez chwilę samej nietuzinkowej postaci dyplomaty. Nasz autor, Liudprand, urodził się około 920 roku w Pawii. Pochodził z dobrze sytuowanej rodziny, która miała liczne koneksje na dworze królewskim. Jego ojciec i ojczym byli dyplomatami na usługach królów Italii, a samego Liudpranda z jego pierwszą misją dyplomatyczną do Konstantynopola, stolicy Bizancjum, wysłał Berengar II, który rządził Italią po obaleniu króla Hugona z Arles. Wyprawa Liudpranda miała miejsce w 949 r., nie wrócił on po niej jednak do służby u Berengara, a udał się na dwór Ottona I, króla państwa wschodniofrankijskiego, który wtedy bezskutecznie próbował podbić Italię.
Nie mamy wiadomości na temat działalności Liudpranda na dworze Ottona I. Pewne jest, że Liudprand został wysłany z misją dyplomatyczną do Bizancjum w 960 r., ale nie wiadomo, czy dotarł wtedy do samego Konstantynopola. W trakcie służby na dworze Ottona I napisał on pierwszą kronikę Europy, pt. „Antapodosis”, czyli z grecka „Odpłata”. Kiedy Otton I ponownie udał się na podbój Italii w 961 r., tym razem zakończony sukcesem, Liudprand zyskał godność biskupa Cremony, miasta w północnych Italii. Sam Otton I natomiast został koronowany na cesarza w Rzymie w 962 r. Po paru latach cesarz wezwał biskupa Cremony, aby ten wyruszył po raz trzeci do Bizancjum na dwór cesarza Nicefora II. Posłaniec miał za zadanie uzyskać zgodę na ślub tamtejszej księżniczki z Ottonem II, synem cesarza rzymskiego.
Po krótkim omówieniu biografii Liudpranda możemy przejść do interesującej nas tutaj opowieści. Popularność relacji z jego wyprawy do Konstantynopola w 968 r. wynikała zarówno z barwnego języka, jak też i z tematyki. Jest to jeden z niewielu tekstów napisanych po łacinie opowiadających o dworze w Konstantynopolu. Równocześnie wyróżnia się spośród innych relacji z podróży dyplomatycznych z X w. swoją dokładnością i drobiazgowością. Dlatego też opowieści Liudpranda używano jako ważnego źródła do opisu dworu cesarzy Bizancjum, ale też w oczywisty sposób służyła ona jako podstawa do oceny umiejętności i kompetencji Liudpranda jako dyplomaty. Do narracji podchodzono zaskakująco często bezkrytycznie, nie poddając w wątpliwość poszczególnych jej elementów.
Treść relacji można podsumować bardzo zwięźle. Liudprand zostaje wysłany do Konstantynopola, aby zyskać rękę córki cesarza dla Ottona II. Wskutek wrogości władcy Bizancjum misja kończy się niepowodzeniem. Tekst wypełniają opisy kolejnych upokorzeń dyplomaty i jego czasem wręcz złośliwe odpowiedzi na uwagi nie tylko urzędników cesarskich, lecz także i samego cesarza. Opowieść obfituje w docinki i wyzwiska, nie zawsze najwyższych lotów; nie pasuje zdecydowanie do zasad poprawności politycznej i wizerunku dyplomaty, jaki znamy dzisiaj.
W trakcie kolejnej utarczki z dworzanami cesarza Nicefora II zwrócili oni uwagę, że Liudprand miał według nich kupić z myślą o Ottonie pewne szaty. Zarzucili mu w związku z tym, że chciał wywieźć towary, których eksport ze względu na ich prestiżowy charakter był zakazany. Farbowany purpurą jedwab był bowiem jednym ze skarbów Bizancjum, którego produkcję objęto ścisłą kontrolą. Co za tym idzie, głównym źródłem purpury na Zachodzie były prezenty dawane przez cesarzy bizantyńskich. Z tymi właśnie darami wiązane są przykłady zachowanych materiałów, które można dziś zobaczyć w muzeach europejskich. Dworzanie rozkazali okazać Liudprandowi wszystkie szaty, które nabył w Konstantynopolu, i skonfiskowali pięć purpurowych. Dostał za nie zwrot pieniędzy, podczas gdy resztę oznaczono ołowianą pieczęcią.
Jak Liudprand stwierdził, dworzanie mieli w ten oto sposób uznać, że Italowie, Sasi, Frankowie, Bawarzy, Szwabi i wszystkie inne narody nie były godne do noszenia strojów tej jakości. Uwaga ta jest jednak pretekstem do zdecydowanego ataku na Bizantyjczyków. Dyplomata określa ich jako miękkich, zniewieściałych, noszących długie rękawy, tiary i kaptury. Wreszcie pisze, że są oni kłamliwi i aseksualni oraz leniwi, przy tym chodzą w purpurze, podczas gdy poddani Ottona są wojowniczy, silni, pełni wiary i cnót wszelakich, chociaż nie mają owej purpury.
Liudprand przekonywał, że przecież Nicefor pozwolił mu kupić to, co chciał, na potrzeby jego kościoła. Dworzanie przyznają mu rację, dopowiadając jednak, że na pewno nie chodziło o zakazane towary. Liudprand zdziwił się, że to zakazane, bo jak stwierdził: owe bogate szaty, których nie można wywieźć są noszone w Italii przez prostytutki oraz tak zwanych „mandrogreontes”. Ten ostatni termin, wydaje się, że słusznie, francuski mediewista François Bougard połączył z Mandrogerusem, bohaterem późnoantycznej komedii „Querolus”. Mandrogerus był tam fałszywym magiem próbującym oszukać tytułowego Querolusa. Widać więc, że w opinii Liudpranda owe drogocenne tkaniny nosiły źle prowadzące się osoby czy różnej maści oszuści. Dostarczali je kupcy z Amalfi i Wenecji. Dowiedziawszy się o tym, bizantyjscy dworzanie natychmiast zapowiedzieli, że zablokują ten eksport.
Sytuacja daje dyplomacie okazję do wbicia szpili władcy Bizancjum przez porównanie go do jednego z jego poprzedników, Konstantyna VII Porfirogenety, którego dwór Liudprand odwiedził w 949 r. Liudprand zwracał uwagę, że kiedy przybył do Konstantynopola za panowania Konstantyna bez problemu mógł kupić wiele takich szat, a nawet droższych, chociaż był wtedy tylko diakonem, a teraz ma godność biskupa. Ponadto wysłał go wtedy margrabia Berengar, a teraz był przecież posłem cesarza. Dyplomata podkreślał, że nie dość, że był przez cały pobyt na dworze Nicefora poniżany i głodzony, to jeszcze zabierają mu szaty, które miały być spożytkowane dla kościołów. Liudprand poprosił nawet, aby zostawiono mu chociaż te, które dostał w prezencie od przyjaciół mieszkających w Konstantynopolu.
Dworzanie stwierdzili wtedy, że Konstantyn był łagodnym człowiekiem, który obracał obce narody w przyjaciół darami i dobrocią, podczas gdy Nicefor to wojownik, który nie zyskuje przyjaciół łaskami, a przemocą i strachem. Stąd też, ze względu na negatywną opinię, jaką mieli oni o Ottonach, wszystkie szaty i tak skonfiskują. Sprawa była na tyle poważna, że w trakcie drogi powrotnej dokładnie sprawdzono bagaże Liudpranda w poszukiwaniu tkanin. Osoba dokonująca tej „rewizji” nie tyle chciała zwrócić je do Konstantynopola, co przywłaszczyć.
Fragment ten bywał traktowany dosłownie przez historyków jako opis prawdziwych wydarzeń. Oto Liudprand próbował wywieźć z Konstantynopola drogocenne materiały, których eksport był zakazany. Chociaż obecność purpurowych szat wiązana jest głównie z prezentami cesarzy Bizancjum, to nie był to jedyny sposób, w jaki trafiały poza granicę cesarstwa. Wiadomo, że w X wieku kupcy z Rusi mogli kupować purpurę i to tę najcenniejszą. Zaznaczmy bowiem, że było wiele rodzajów purpury i wydaje się, że obok cesarskiej produkowano zdecydowanie tańsze jej wersje.
Jak więc należy odczytać opis perypetii Liudpranda? Czy jest to aby na pewno historia przyłapanego na gorącym uczynku przemytnika? Wydaje się, że sam kronikarz daje do zrozumienia, że sprawy mają się trochę inaczej. Jego obrona przed zarzutem jest dosyć jednoznaczna: oto materiały. które chciał wywieźć, nie były przeznaczone dla Ottona, co bardzo mocno podkreśla, a dla kościoła. Drugą kwestią było to, że – jak wskazuje – część z owych strojów dostał w prezencie. Wydaje się wątpliwe, aby otrzymał jako prezent tę najcenniejszą purpurę, która była ściśle reglamentowana.
Zamiast tego Liudprand porównuje szaty, które chciał wywieźć, z tymi dostępnymi na rynkach w Italii, a sprowadzanymi przez kupców weneckich i amalfickich. Wiadomo, że Wenecja utrzymywała ścisłe kontakty z Konstantynopolem i też miała w różnych okresach prawo handlu purpurą. Było ono kontrolowane, niekiedy próbowano je ograniczać, ale nie zmienia to faktu, że materiał ten był dostępny, lecz zapewne nie w takim zakresie, jak stwierdza Liudprand. Podobnie i o kupcach z Amalfii wiemy, że na pewno w XI w. sprzedawali oni purpurę między innymi papieżom czy opatom. Wielce jest więc prawdopodobne, że robili to także i wcześniej. To zresztą o tyle ważne, że Liudprand określił posiadane przez siebie materiały jako przeznaczone do użytkowania w kościele.
Oto więc Liudprand, zwracając się do swoich czytelników – arystokratów Italii, wskazuje im dwie rzeczy. Po pierwsze, Nicefor nie jest takim samym władcą jak Konstantyn. Nicefor będzie rozmawiać z arystokracją Italii tylko z pozycji siły. Traktuje on mieszkańców Półwyspu Apenińskiego jako gorszych, niezasługujących na purpurowe szaty, które dostarczano im zarówno podczas jego, jak i Konstantyna panowania. Po drugie, na tym tle Otton urasta do rangi jedynego przyjaciela Italii. Co prawda, nie może zapewnić jej mieszkańcom wspaniałych strojów, za to ma doskonałe wojsko, zdecydowanie lepsze i silniejsze od słabych Bizantyjczyków.
Szaty i próba ich wywiezienia stają się tutaj przewrotnym symbolem słabości Konstantynopola. Z drogocennego towaru określającego luksus przeistaczają się w poręczny argument pokazujący wrogość Nicefora. Bizancjum jest w stanie zablokować jego eksport, ale – jak w innym miejscu relacji podkreśla Liudprand – nie może pokonać Węgrów, którzy w X w. swoimi najazdami terroryzowali całą Europę, siejąc zniszczenia wszędzie, gdzie się pojawili, czy kolejnych napastników.
Wydawałoby się, że wyprawa z 968 r. mogłaby odstręczyć Liudpranda od kolejnych misji dyplomatycznych do Konstantynopola, ale – jak się okazuje – niekoniecznie tak musiało być. Według legendy z późniejszych czasów, Liudprand miał brać udział w misji w 972 r., wysłanej przez Ottona I, podczas której udało się uzyskać rękę księżniczki Teofanu dla Ottona II. Liudprand nie wrócił do domu z tej wyprawy, ponieważ zmarł w drodze powrotnej.
Literatura:
- Grabowski Antoni, „Ostatnie studia o Liudprandzie z Cremony”, „Studia Źródłoznawcze” t. 51 (2013), s. 93-103.
- Grabowski Antoni, „Liudprand z Cremony – „pierwszy Europejczyk” i jego ojczyzna. Królestwo Italii”, [w:] „Symboliczne i realne podstawy tożsamości społecznej w średniowieczu”, red. Sławomir Gawlas, Paweł Żmudzki, Warszawa 2017, s. 486-502.
- Leszka Mirosław, „Symeon I Wielki – pół Grek? Kilka uwag na temat znaczenia terminu „emiargos” (Liutprand z Kremony, „Antapodosis”, III, 29)”, „Balcanica Posnaniensia Acta et studia” t. 20 (2013), s. 19-24.
- Wojciechowski Leszek, „Wśród źródeł do historii Europy Środkowo-Wschodniej. Dzieła Liudpranda z Kremony w przekładzie na francuski”, „Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej” t. 14 z. 1 (2016), s. 155-170.
______________
Antoni Grabowski (ur. 1984) - historyk mediewista, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, na którym doktoryzował się w 2014 r. Obecnie pracownik naukowy Instytutu Historii im. Tadeusza Manteuffla Polskiej Akademii Nauk. Zajmuje się dziejami dynastii Ottonów oraz zakonu cystersów. Autor szeregu artykułów opublikowanych w polskich i zagranicznych czasopismach naukowych oraz książki pt.: „The Construction of Ottonian Kingship Narratives and Myth in Tenth-Century Germany” wydanej w 2018 r. przez Amsterdam University Press. W 2019 r. został laureatem stypendium dla wybitnych młodych naukowców wykazujących się znaczącymi osiągnięciami w działalności naukowej, które przyznał mu Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Portal prowadzony przez
Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnieul. Kostrzewskiego 1, 62-200 Gniezno
t: 61 426 46 41
e: wczesnesredniowiecze@muzeumgniezno.pl