Aktualności
A jednak nie fałszerstwo! Znalezisko wyjątkowego żeleźca topora na Ukrainie
.jpg)
Dnia 21 sierpnia 2021 r. zasoby Narodowego Muzeum Historii Ukrainy w Kijowie wzbogaciło się o wyjątkowy zabytek – żelazne żeleźce topora, czyli jego głowicę, ozdobione unikatową srebrną inkrustacją z wizerunkiem trójzębu. Wczesnośredniowieczny artefakt został w ostatniej chwili uratowany przed nielegalną sprzedażą i eksportem poza granice Ukrainy. Co ciekawe – trudniący się tym przestępczym procederem tzw. „czarni archeolodzy” uznali przedmiot za fałszerstwo.
Taras Chmielowski, mieszkaniec Lwowa, ukończył studia archeologiczne, ale obecnie nie pracuje w zawodzie. Niemniej od lat wspiera działalność Instytutu Archeologii Narodowej Akademii Nauk Ukrainy. Od jego pracowników usłyszał o niecodziennym znalezisku z Czernihowa, które miało trafić na „czarny rynek” i w efekcie tego najpewniej opuścić na zawsze granice Ukrainy. Taras Chmielowski postanowił zatem działać – wygrał aukcję, na której zabytek wystawiono, a następnie przekazał go do Narodowego Muzeum Historii Ukrainy w Kijowie. Jak sam powiedział: „Na początku chciałem tylko pomóc moim przyjaciołom archeologom, potem chciałem pokazać innym, że warto pomagać muzeom zamiast niszczyć naszą historię po cichu wykupując kosztowności i niszcząc zabytki”.
W muzeum zajął się zabytkiem konserwator Wiktor Golub, który nie miał wątpliwości co do jego autentyczności. Według niego o oryginalności świadczyły przede wszystkim stopień zaawansowania korozji, technika wykonania oraz niezwykle rzadko spotykane zdobnictwo. Być może właśnie wysoki poziom wykonania srebrnej inkrustacji przesądził o tym, że odkrywcy uznali znalezisko za falsyfikat, co wszakże nie przeszkodziło im w jego sprzedaży (!). Z kolei Fedir Androszczuk, archeolog specjalizujący się w tematyce uzbrojenia i dyrektor Narodowego Muzeum Historii Ukrainy w Kijowie, stwierdził, że opinie takie wynikają głównie z niewiedzy oraz nieznajomości tak specyfiki źródeł, jak i kontekstu historycznego. Jego zdaniem brak kompetencji łączony jest nagminnie z wszelkimi sensacyjnymi odkryciami „nowych” zabytków wiązanych na siłę ze znanymi postaciami i wydarzeniami historycznymi. Co gorsza – te patriotyczno-propagandowe i pozbawione merytorycznych podstaw komentarze są publikowane wyłącznie w języku ukraińskim i szeroko czytane przez Ukraińców. W konsekwencji przyczyniają się do niewłaściwego postrzegania przeszłości ziem ukraińskich przez ich obecnych mieszkańców, a jednocześnie nie pozwalają na weryfikację tych „ustaleń” przez autorów nie władających ukraińskim. Jak widać nasi południowo-wschodni sąsiedzi borykają się z problemami podobnymi do naszych ...
Fedir Androszczuk przeprowadził wstępną analizę archeologiczną żeleźca topora, czyli głowni tego rodzaju broni obuchowej. Ma on wymiary 14,6 x 9,2 x 4,1 cm i według tego badacza należy zaliczyć go do tzw. toporów z brodą, którym to mianem określa się mniej lub bardziej wyciągniętą w dół powierzchnię żeleźca. Jej większą część, łącznie z obuchem, czyli tylną częścią głowni, ozdobiono srebrną inkrustacją, która tworzy dwie zasadnicze części. Na pierwszą składa się ornament plecionkowy z dodaną głową zwierzęcą na zewnętrznej powierzchni obucha. Badacz przypuszcza, że pierwotnie umieszczono na nim symetrycznie dwa takie wizerunki, ale górna partia obucha została niestety odłamana. Dla nas głowy te przypominają wilki, jednak Fedir Androszczuk upatruje w nich wyobrażeń zwierząt fantastycznych związanych z mitologią germańską. Ponadto uważa, że reprezentują one nieco "zdegenerowany" styl Borre sztuki wikińskiej, który charakteryzował się nie tylko motywem pierścieniowo-łańcuchowym, ale i zwierzęcym określanym jako „chwytająca bestia”. Jego zdaniem wizerunki z obucha przypominają te znane z mieczy znalezionych na Gotlandii oraz datowanych na koniec X i początek XI w.
Z kolei w inkrustowanym srebrnym motywie trójzębu zakończonym „ostrogą” z siedmiu pętli i umieszczonym na górnej i płaskiej części głowni topora widzi badacz schematyczne przedstawienie ptaka z dwoma skrzydłami i ogonem. Analogiczne wyobrażenia można dojrzeć na rzadkim typie trzewika, czyli dolnego okucia pochwy miecza, który odkryto na wikińskim cmentarzysku w Birce położonej na szwedzkim jeziorem Melar. Wątek drapieżnego ptaka znany jest również z dwóch innych typów trzewików cieszących się popularnością we wschodniej Skandynawii i na Rusi w połowie i drugiej połowie X stulecia.
We wczesnym średniowieczu topór to element uzbrojenia o wiele bardziej powszechniejszy niż znacznie kosztowniejszy miecz. W trakcie walki głównym zadaniem topora było według Andrzeja Nadolskiego „rażenie przeciwnika lub przedmiotu swoją masą, spotęgowaną przez osadzenie jej na krótszym lub dłuższym toporzysku”. Uderzenie ostrzem topora w głowę przeciwnika powodowało zazwyczaj obrażenia rozległe, lecz powierzchowne. Dotkliwsze skutki przynosiło użycie obucha, które prowadziło do pęknięcia czaszki, a zatem często i śmierci. Zdaniem Fedira Androszczuka topory z brodą pojawiły się na Rusi w X w. za pośrednictwem skandynawskim, ale jednocześnie używano też różnych wariantów toporów-czekanów zapożyczonych od sąsiednich ludów koczowniczych: Bułgarów, Chazarów i Węgrów. Niektóre egzemplarze są bardzo małe, co sugeruje, że miały znaczenie raczej symboliczne niż użytkowe. Zwyczaj inkrustowania żeleziec rozpowszechnił się wśród plemion pruskich i zachodniosłowiańskich, ale też np. na terenie Bułgarii i cechował broń raczej paradną o określonej symbolice, a nie używaną w boju.
Badacz podkreśla, że terytoria ruskie stanowiły w X w. obszar przenikania się wielu wpływów kulturowych, a obce motywy ikonograficzne adaptowano do lokalnych form kultury materialnej. W wyniku przeplatania się rozmaitych wzorców kulturowych powstawały przedmioty tak unikatowe jak odkryte w Czernihowie i cudem uratowane żeleźce topora. Jego wyjątkowość podkreśla w opinii Fedira Androszczuka dodatkowo wymowa ideologiczna umieszczonego na nim trójzębu, czyli symbolu wiązanego z Włodzimierzem Wielkim i widniejącego w dzisiejszym herbie Ukrainy. Archeolog porównał go ze złotymi i srebrnymi monetami tego znakomitego władcy oraz z cegłą znalezioną na terenie Kijowa w miejscu, gdzie stała wybudowana na jego rozkaz pierwsza na Rusi i niezachowana do dziś kamienna świątynia chrześcijańska.
Wprawdzie na przedmiotach tych próżno szukać ornamentu plecionkowego, ale znajdują się na nich książęce trójzęby. Według Fedira Androszczuka Włodzimierz dołączył je, by jeszcze wydatniej zademonstrować związek ze swym ojcem Światosławem, księciem Rusi Kijowskiej w latach 945-972. Dlaczego? Włodzimierz był synem jego i jego konkubiny Małuszy, klucznicy księżnej Olgi, matki Światosława. Tak niskie pochodzenie stanowić miałoby kompleks Włodzimierza na tyle poważny, że nie wystarczyło mu umieszczenie na monetach symboliki chrześcijańskiej sugerującej jego równorzędność z ówczesnym cesarzem bizantyjskim, Bazylim II Bułgarobójcą. Emisja złotych i srebrnych monet miała uroczysty charakter związany z przybyciem na Ruś siostry tegoż cesarza - Anny Porfirogenetki oraz ceremonią jej zaślubin z Włodzimierzem. Małżeństwo to przypieczętowało przyjęcie chrześcijaństwa przez władcę ruskiego w Kijowie w 988 r.
W związku z tymi wydarzeniami Fedir Androszczuk określił chronologię głowni topora z Czernihowa na lata 980-989, nazywając je okresem „przedbizantyjskim” w życiu Włodzimierza. Poza tym zauważył on podobieństwo do innego ceremonialnego topora, którego żeleźce odkryli archeolodzy rosyjscy w 2011 r. na cmentarzysku kurhanowym we wsi Szekszowo nieopodal Suzdala w zachodniej Rosji. Egzemplarz ten również posiada brodę i srebrną inkrustację, ale różni się detalami: innym rodzajem plecionki z wkomponowanym weń dwuzębem po jednej stronie ostrza oraz trójzębem umieszczonym na płaskiej jego powierzchni. Uwagę zwraca także odmienny sposób wykonania dekoracji, a obecność krzyża pozwala datować ten zabytek na początki XI w.
Oba elementy wczesnośredniowiecznych toporów wskazują niewątpliwie na ich związki z symboliką władzy na Rusi Kijowskiej. Z informacji uzyskanych przez nas od Narodowego Muzeum Historii Ukrainy w Kijowie wynika, iż głownia z Czernihowa zostanie poddana bardziej szczegółowym analizom specjalistycznym, które przyczynią się do poszerzenia wiedzy o tym spektakularnym zabytku. Nie zostanie ona niestety pozyskana w sposób maksymalny, a to ze względu na nieznajomość kontekstu jego znalezienia, który pozwala archeologom powiązać artefakty z ich rolą w społeczeństwie i kulturze dawnych społeczeństw.
________________
Ewelina Siemianowska (ur. 1981) historyk i archeolog, oba kierunki ukończyła na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Interesuje się wczesnym średniowieczem, w tym zwłaszcza osadnictwem i komunikacją, którym poświęciła szereg artykułów naukowych. Jest redaktorem portalu wczesneśredniowiecze.pl.
Portal prowadzony przez
Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnieul. Kostrzewskiego 1, 62-200 Gniezno
t: 61 426 46 41
e: wczesnesredniowiecze@muzeumgniezno.pl